Dochody znacznie wzrosły po zimowych igrzyskach olimpijskich w Vancouver w 2010 roku i tegorocznych mistrzostwach świata w Oslo. NSF opracował nowy model podziału pieniędzy i nazywa teraz stypendia pensjami podstawowymi, do których dopiero dochodzą różne premie. Dyrektor ds. sponsoringu przy NSF Bernt Harvard Olderskog wyjaśnił, że poza pensją podstawową sportowcy będą w nadchodzącym sezonie otrzymywać dodatkowe pieniądze przyznawane według modelu składającego się z kilku części. Są to: miejsca na podium, punkty w Pucharze Świata, część wpływów z reklam, a także, co będzie w tym sezonie nowością - specjalną premię dla tych, którzy najczęściej będą... opisywani przez media. "Najniższa pensja podstawowa w naszej reprezentacji wynosi obecnie 180 tysięcy koron (90 tys. złotych), a najlepsi otrzymują kilkakrotnie więcej. Przyczyną tak wysokich wynagrodzeń są dochody z reklamy, ponieważ 50 centymetrów kwadratowych reklam na strojach reprezentacji jest solidarnie dzielone pomiędzy związek i sportowców" - powiedział kierownik reprezentacji Age Skinstad. Olderskog podkreślił: Czym większe sumy trafią do biegaczy i biegaczek tym więcej czasu będą mieli na treningi i nie będą tracić czasu i energii na uganianie się za kontraktami indywidualnymi". NSF nie ukrywa, że pieniądze, które otrzyma w nadchodzącym sezonie od sponsorów są rekordowe. "W ostatnich trzech latach zdobyliśmy aż 18 złotych medali, które przekładają się bezpośrednio na wysokość kontraktów. Narty biegowe stały się w Norwegii silną marką, a deszcz medali przyniósł deszcz pieniędzy dla związku i dla sportowców" - podkreślił Skinstad. Przyczyną nowego podziału pieniędzy i wzrostu wynagrodzeń biegaczy i biegaczek jest konflikt, który rozpoczął się w listopadzie 2009 roku, kiedy dwukrotny mistrz olimpijski i siedmiokrotny świata Petter Northug podpisał wielomilionowy kontrakt ze światowym producentem napoju energetycznego. NSF domagał się zastosowania do zasady zakazującej kontraktów prywatnych i nakazującej zasilania kasy związku wszystkimi wpływami reklamowymi. Zagrożono nawet biegaczowi na dwa miesiące przed olimpiadą w Vancouver wykluczeniem z reprezentacji, lecz ten się nie ugiął i utorował drogę do nowego podziału pieniędzy z reklam oraz pozwolenia na kontrakty prywatne. Wartość Northuga jest obecnie tak duża, że za sporadyczne uczestnictwo w prywatnym zespole w wolnych chwilach od reprezentacji, zaproponowano mu cztery miliony norweskich koron (dwa mln złotych). Podobną wartość posiadają dzisiaj Marit Bjoergen i Therese Johaug. Trzykrotna mistrzyni olimpijska i ośmiokrotna świata Bjoergen jeszcze przed dwoma laty zarabiała o wiele mniej niż motorniczy tramwaju, czy ekspedientka sklepowa w Oslo. Jej dochody według norweskiego urzędu skarbowego wyniosły w 2009 roku 199 tysięcy koron (100 tys. złotych). Jeszcze biedniejsza była mistrzyni olimpijska oraz dwukrotnie świata Therese Johaug, która utrzymywała się głównie dzięki pomocy rodziców i stypendium od NSF w wysokości 90 tysięcy koron rocznie (45 tys. złotych), a jej łączny dochód w 2009 roku wyniósł zaledwie 110 tysięcy koron (55 tys. złotych).