- Sytuacja była specyficzna. Temperatura zbliżona do zera, śnieg dość lekki. Niektóre zawodniczki wybrały sprzęt, który nie wymaga smarowania, a my zaryzykowaliśmy i niestety tym razem nie wyszło. Nie było jednak tragedii. Przez długi czas narty Justyny pracowały bez zarzutu, ale później śnieg zaczął dostawać się w szczeliny i przyczepiać do spodu - powiedział Węgrzyn.Jak dodał asystent trenera Aleksandra Wierietielnego, nie tylko Kowalczyk, która zajęła w sobotnim biegu trzecie miejsce, miała z tego powodu problemy.- Wiele innych zawodniczek także miało trudności. Najlepiej wyglądała sytuacja u Norweżek. U nich jednak też nie było chyba bez zarzutu, biorąc pod uwagę, jak na początku Justyna im odskoczyła - ocenił.Węgrzyn podkreślił, że Kowalczyk mimo wszystko była po zawodach zadowolona z osiągniętej pozycji i nie miała pretensji do współpracowników.Być może nie mówiła nam wszystkiego, ale sami jesteśmy zawiedzeni. Wiemy, że nie byliśmy stuprocentowo skuteczni, tak jak było wcześniej - zaznaczył.Przyznał, że żałuje, iż pechowa sytuacja ze smarami miała miejsce akurat w dniu 30. urodzin utytułowanej biegaczki.- Oczywiście, dziś szczególnie chcieliśmy, aby Justynie udało się wygrać. Mówi się jednak trudno, będzie to nauczka na przyszłość, z której wyciągniemy wnioski - podsumował.