Zawody narciarskie na Holmenkollen w Oslo obchodzą w tym roku 120 lat i poza konkursem skoków narciarskich zawsze najważniejszą konkurencją dla norweskiej publiczności był bieg na 50 kilometrów mężczyzn. W tym roku jest jednak inaczej i dzięki rywalizacji Kowalczyk z Bjoergen głównym zainteresowaniem cieszy się bieg na 30 kilometrów kobiet. Organizatorzy spodziewają się 25 tysięcy publiczności. Na plakatach w mieście pod wizerunkiem Bjoergen napisano: "Przyjdź głośno krzyczeć na Holmenkollen. Marit potrzebuje twojego głosu". - Faktycznie, tutaj w Oslo wszyscy mówią tylko o naszym biegu. To wspaniale, nareszcie to my kobiety odgrywamy główną rolę. Fascynująca rywalizacja Justyny i Bjoergen z ciągłymi zmianami liderki podniosła biegi kobiece na wyższy poziom. Przykładem wielkiego zainteresowania nami kobietami mogą być wspaniałe zawody w Szklarskiej Porębie. Cudowna polska publiczność pełna euforii pozostanie mi na długo w pamięci, zwłaszcza że dopingowano nas wszystkie. To była atmosfera, jak tutaj na Holmenkollen, tylko w bardziej skondensowanej formie - powiedziała Randall. Amerykanka uważa, że rywalizacja pomiędzy Polką i Norweżką jest w tym sezonie wyjątkowa. - Gdybym miała postawić pieniądze u bukmachera na zwycięstwo jednej z nich, nie wiedziałabym zupełnie co zrobić i po zamknięciu oczu wybrałabym po prostu losowo, na chybił trafił. - W biegu na 30 kilometrów w niedzielę do zwycięstwa typuje się trzy biegaczki: Therese Johaug, Marit Bjoergen i Justynę Kowalczyk. Jednak inne zawodniczki pod koniec sezonu też nie będą się oszczędzać i dadzą z siebie wszystko. Na przykład ja - dodała. - Kto wygra PŚ w punktacji generalnej? Naprawdę nie wiem. To koniec sezonu i zarówno Bjoergen jak i Kowalczyk wydają się być potwornie silne fizycznie i psychicznie. Można być jednak silnym do ostatniego nawet biegu, lecz również dobrze uderzyć głową w ścianę. Jestem Amerykanką więc nie posiadam sympatii narodowych w tym polsko-norweskim pojedynku. Dla mnie wynik końcowy tej rywalizacji pozostaje zupełnie otwarty i sama jestem ciekawa, jak to się zakończy - zastanawia się Randall. Oceniając sprint w środę w Drammen i trzecie miejsce Kowalczyk Randall podkreśliła, że jest to dyscyplina, w której poza siłą i dobrymi nartami potrzeba jeszcze dużo szczęścia. - Justyna upadła i straciła tak ważne dla niej punkty, ja z kolei zgubiłam nartę. Cóż, takie sytuacje pokazują, jak nieoczekiwane wyniki przychodzą w tej konkurencji. Z Oslo Zbigniew Kuczyński