- Celem było stworzenie zgranej i skutecznej ekipy oraz jak najlepsze wykorzystanie m.in. serwismenów. Dlatego zmniejszyliśmy drużynę do sześciu kobiet i sześciu mężczyzn. Nie chcemy tracić czasu na słabszych. Liczy się jakość, a nie ilość. W dodatku będziemy cyniczni i już po pierwszych etapach TdS najsłabsi zostaną wysłani do domu, aby ludzie pomagający zawodnikom nie tracił na nich czasu - przyznał kierownik norweskiej reprezentacji Vidar Loefhus. Bjoergen i Johaug podczas poprzedniego TdS miały do dyspozycji jednego minibusa, którego dzieliły z koleżankami z reprezentacji. Teraz otrzymają terenowe samochody z kierowcą dla własnych potrzeb, głównie odpoczynku m.in. w przerwach między poszczególnymi biegami w sprincie. Z kolei Northug, poza osobistą, przedłużaną limuzyną, będzie miał do dyspozycji również luksusowy autokar, używany wcześniej m.in przez Madonnę podczas trasy koncertowej w Europie. Na cztery ostatnie etapy TdS przyjadą specjalnie kucharz i technolog żywienia. - Jeszcze nigdy Norweg czy Norweżka nie wygrali TdS. Dlatego tym razem stawiamy wszystko na jedną kartę, czyli... na najlepszych. W rywalizacji na tak wysokim poziomie liczą się detale, nawet najdrobniejsze, a jeżeli uzbiera ich się kilka to powstaje przewaga. Petter, Marit i Therese będą mieli wszystko, czego zapragną. Może to brzmi jak desperacja, lecz jest to drobiazgowa koncepcja przygotowywana przez wiele miesięcy - powiedział Loefhus. Siedmioetapowe zawody Tour de Ski rozegrane zostaną w dniach 29 grudnia - 6 stycznia. Wśród kobiet trzy ostatnie edycje wygrała Justyna Kowalczyk. Zbigniew Kuczyński