Rozgrywany jest on w podobnej zasadzie co Tour de Ski. W ostatnich zmaganiach zawodniczki wystartują z zachowaniem różnic czasowych, jakie wypracowały w trzech wcześniejszych konkurencjach. Kowalczyk zajmuje drugie miejsce. Na trasę ruszy 6,4 s po Marit Bjoergen. Analogiczna sytuacja miała miejsce w dwóch poprzednich sezonach. Norweżka w obu przypadkach zdołała obronić przewagę. - Nie mam na ten bieg jakiejś specjalnej taktyki. Wiadomo, że jak staję na starcie, to po to by wygrać, więc po prostu postaram się pobiec najlepiej jak potrafię. Chcę w dobrym stylu zakończyć sezon. Faworytką jednak jest Marit. Po pierwsze ma przewagę na starcie, a po drugie w technice dowolnej jest wyjątkowo mocna - powiedziała podopieczna Aleksandra Wierietielnego. W klasyfikacji generalnej PŚ prowadząca Bjoergen ma nad Kowalczyk 160 punktów przewagi. Teoretycznie Polka wciąż ma szanse na czwartą z rzędu Kryształową Kulę, bowiem za zwycięstwo w niedzielnym biegu otrzymuje się ich aż 200. By ten scenariusz się ziścił narciarka z Kasiny Wielkiej musiałaby wygrać, a Norweżka zająć maksymalnie 14. miejsce. Sklasyfikowaną na tej pozycji Niemkę Katrin Zeller wyprzedza jednak obecnie aż o ponad dwie i pół minuty.