Budny powiedział, że zawody Pucharu Świata w norweskim Lillehammer pokazały, iż forma Kowalczyk jest lepsza niż przed rokiem. "Wygląda na to, że w pełni pozbierała się psychicznie, a to niewątpliwie ma kolosalne znaczenie w odzyskiwaniu radości z tego, co robi i ma przełożenie na wyniki. Oczywiście to dopiero początek sezonu, ale według mnie rokowania przed igrzyskami są dobre. Czy w sprincie ma szanse na medal? Nie wiem, ale na 30 km taką szansę na pewno ma" - ocenił dyspozycję i możliwości mistrzyni olimpijskiej na 30 km i srebrnej medalistki w sprincie stylem klasycznym z 2010 roku z Vancouver. Dodał, że siódme miejsce w biegu sprinterskim Pucharu Świata w sobotę to dobry wynik. "Pobiegła bardzo ładnie i gdyby nie jeden błąd taktyczny, to kto wie, jaki byłby wynik finału. Ma jednak jeszcze trochę czasu, żeby popracować nad strategią" - zauważył były trener mistrza świata z Lahti w 1978 roku Józefa Łuszczka oraz brązowego medalisty MŚ w Falun w 1974 r Jana Staszela. Olimpijczyk z 1964 roku uważa natomiast, że decyzja Kowalczyk o zejściu z trasy niedzielnego biegu łączonego 7,5 + 7,5 km nieco ponad trzy kilometry przed metą nie była do końca zrozumiała. "Zawsze jest lekki niesmak, gdy zawodniczka tej klasy się wycofuje. Oczywiście to była jej decyzja, jej próba możliwości i miała do tego pełne prawo, ale według mnie to nie był ten moment! Jeżeli już, to mogła skończyć po pierwszej części dystansu, którą pokonała klasykiem" - analizował. W weekend gospodarzem kolejnych zawodów PŚ będzie szwajcarskie Davos. Polka w tym czasie będzie jednak trenować we włoskich Alpach. "Od lat decyzje biegaczki i trenera Aleksandra Wierietelnego dają dobre efekty, więc pewnie i teraz tak będzie. Sportowiec mający na swoim koncie tytuły mistrzyni olimpijskiej i świata już nic nie musi. Ważne, że chce startować i sprawia jej to radość. Uważam, że to połowa sukcesu, druga to ciężka praca, a wszyscy wiemy, że Justyna od lat taką wykonuje" - podkreślił Budny na zakończenie.