- Po igrzyskach olimpijskich w Soczi powiedziałam, że już nigdy nie będę w stanie wygrać Kryształowej Kuli. Podtrzymuję te słowa. Teraz chcę się skoncentrować tylko na biegach w stylu klasycznym i połączyć to ze startami w maratonach - dodała Kowalczyk. Zawody Ski Classics odbywają się równolegle do Pucharu Świata. Podczas zimowego sezonu odbywa się dziesięć imprez. Nie licząc krótszego prologu w Livigno we Włoszech, biegacze mają do pokonania dystans od 50 kilometrów wzwyż. Najbardziej prestiżowy jest rozgrywany we Szwecji Bieg Wazów na niewiarygodnym dystansie 90 kilometrów. Justyna startowała już w nim w poprzednim sezonie i wśród kobiet nie miała sobie równych. Teraz Kowalczyk została zawodniczką najlepszej grupy na świecie - Team Santander. Menedżer zespołu Nils Marius Otterstad nie krył radości z namówienia do wspólnych startów Kowalczyk. - To jedna z najlepszych zawodniczek w historii. Wiem, że u was nazywa się ją królową nart i nie ma w tych słowach żadnej przesady - powiedział z zachwytem. Na razie nie wiadomo jeszcze, w których maratonach wystartuje Kowalczyk. - Biegi długodystansowe mają pomóc mi w odpowiednim przygotowaniu do mistrzostw świata w Lahti oraz igrzysk olimpijskich w 2018 roku. Ustaliłam z Team Santander, że decyzje o startach w poszczególnych maratonach będziemy ustalać wspólnie i nikt nie zmusi mnie do zmiany moich planów - zakomunikowała dwukrotna złota medalista igrzysk olimpijskich z Vancouver i Soczi. Na razie pewne jest, że zobaczymy naszą królową nart podczas inaugurujących sezon Pucharu Świata zawodach w Kuusamo. - Wtedy przekonamy się, w jakiej jestem formie. Przygotowania przebiegły bez zarzutów. Udało się zrealizować sto procent planów treningowych, które założyliśmy sobie z trenerem Wierietelnym. Teraz chcemy zobaczyć jak ciało starszej, bo już 32-letniej biegaczki, zareaguje na takie obciążenia - dodała Kowalczyk. Jej celem na ten sezon jest powrót do światowej czołówki w biegach stylem klasycznym. - Chcę wrócić na poziom, który utrzymywałam dwa lata temu. Zawody Pucharu Świata i Tour de Ski będą dla mnie bardzo ważne, ale decydując się na starty w maratonach myślę też o nieco dłuższej perspektywie - wyjaśniła nasza zawodniczka. Kowalczyk traktuje udział w maratonach trochę też jak zabawę. Przykładem na to jest nietypowy pomysł na start w sierpniowym maratonie w... Argentynie. - Był to fajne przeżycie, choć nie przyniosło wielkich celów sportowych. Podczas pierwszego biegu na samym finiszu wyprzedził mnie jeden z Argentyńczyków. W kolejnym starcie zrewanżowałam mu się i to ja dobiegłam do mety jako pierwsza - relacjonowała. Kowalczyk jest zauroczona atmosferą, jaka panuje podczas biegów długodystansowych. - Bardzo spodobało mi się luźne podejście ekipy. Dzięki tym startom czuję, że będę mogła wyluzować ten cały narciarski cyrk. No i wreszcie nie będę czuła takiej odpowiedzialności. W zawodach Pucharu Świata dźwigam na sobie odpowiedzialność za całą dyscyplinę w naszym kraju. Tutaj jestem tylko jedną z zawodniczek - stwierdziła Kowalczyk. - Zauważyliśmy, że Justynie często brakuje wsparcia. Kiedy ma słabszy dzień nie ma na trasie zawodniczki, która by jej pomogła. W przypadku Norweżek jest zupełnie inaczej, bo Marit Bjoergen może liczyć na pomoc kilku koleżanek - uzupełnił Otterstad. W Ski Classics do klasyfikacji drużynowej bierze się pod uwagę wynik dwóch najlepszych mężczyzn i najszybszej na trasie kobiety. A Kowalczyk nie będzie w Team Santander osamotniona. Kilka dni temu do ekipy dołączyła też Katerina Smutna. Czeszka startująca w barwach Austrii nie ma wprawdzie takich sukcesów jak Justyna, ale od lat zalicza się do szerokiej światowej czołówki. Krzysztof Oliwa