14. złoty medal mistrzostw świata wywalczyła Marit Bjoergen. "Biało-czerwone" osiągnęły najlepszy rezultat w sztafecie od igrzysk olimpijskich w 1968 roku. - Była taka walka na finiszu, spięłyśmy się z Fesselką (Nicole Fessel z Niemiec - red.), a Diggins to wykorzystała - opowiadała na gorąco w TVP Sylwia Jaśkowiec. Norweżki broniły tytułu. Dwa lata temu we włoskim Val di Fiemme wyprzedziły Szwedki i Rosjanki. W Falun biegły w składzie: Heidi Weng, Therese Johaug, Astrid Jacobsen i Marit Bjoergen. Po wtorkowej klęsce w biegu na 10 kilometrów techniką dowolną w Norwegii trwało jednak szukanie winnych, a coraz pewniej czuli się gospodarze mistrzostw Szwedzi, których nie zawodzi ich idolka Charlotte Kalla. Po niedzielnym sukcesie w postaci brązowego medalu Kowalczyk i Jaśkowiec w sprincie drużynowym także w polskiej ekipie zapanowały znakomite nastroje. Nasze zawodniczki zapowiadały walkę do upadłego w biegu sztafetowym. Do rywalizacji stanęło 14 ekip. Jako pierwsza z Polek na trasę stylem klasycznym wybiegła Kubińska. Za rywalki miała m.in. Norweżkę Heidi Weng, Finkę Aino-Kaisę Saarinen, czy nadzieję gospodarzy Sofię Bleckur. Dziewięć zawodniczek utworzyło grupę prowadzącą, którą zamykała Polka. Po 1,5 km nasza zawodniczka traciła 3,9 s do prowadzących ex aequo Finki i Szwedki. Tuż przed półmetkiem rywalizacji pierwszej grupy na podbiegu przewróciła się Szwedka Bleckur, ale szybko wskoczyła na czwarte miejsce. Po 2,5 km siódma Kubińska traciła 6 s do prowadzącej Rosjanki Anastazji Dotsenko. Wkrótce sprawy w swoje ręce wzięła Norweżka Weng, która pociągnęła za sobą Finkę Saarinen. Kilkanaście metrów traciła Szwedka i Rosjanka. Kilkadziesiąt metrów straty miała już Kubińska. Po czterech kilometrach prowadziła Norwegia przed Finlandią i Szwecją. Kubińska miała do prowadzącej stratę 32,8 s. Nasza zawodniczka wypuściła na trasę Justynę Kowalczyk na piątej pozycji ze stratą 41,5 s do prowadzących Finek, które o niecałą sekundę wyprzedzały Norweżki. Dalej były Szwedki i Rosjanki. Kowalczyk od razu wzięła się do roboty i zaczęła odrabiać straty. Przed nią biegły Kalla, Therese Johaug, Kerttu Niskanen i Alevtina Tanygina. Polka po niespełna kilometrze wyprzedziła Rosjankę. Po 6,5 km miała 44,4 s straty do prowadzącej Finki. Po ósmym kilometrze Johaug spróbowała ucieczki. Kilkanaście metrów za nią biegła Kalla, a trochę dalej Niskanen. Kowalczyk wciąż nie miała kontaktu z prowadzącą trójką. Po 9 km Johaug wyprzedzała Kallę o 8,7 s. Strata Kowalczyk urosła do 58,1 s. Johaug "przekazała pałeczkę" Astrid Jacobsen. Już tylko 1,6 s za nią ruszyła Szwedka Maria Rydqvist. Finka Riitta Liisa-Roponen traciła na starcie 16 s do liderki. Kowalczyk wypuściła Marcisz ze stratą 1,02.5 do prowadzącej i z przewagą 38 s nad Amerykanką. Od trzeciej zmiany zawodniczki biegły już stylem łyżwowym. Na trzeciej zmianie Szwedki znów miały pecha. Przewróciła się Rydqvist i jej strata do Norweżki błyskawicznie wzrosła. Po 12,5 km Norweżki były o 10,8 s przed Szwedkami i 16,3 s przed Finkami. Marcisz miała 1.13,8 straty do liderki i 26 sekund przewagi nad Amerykanką i Niemką. Jacobsen została zmieniona przez Marit Bjoergen o 17,8 s przed Finką i Szwedką, które walczyły łeb w łeb o drugie miejsce. Półtorej minuty za Norweżką finiszowała Marcisz, która wypuściła w bój Sylwię Jaśkowiec. Amerykanki były już tylko 6,4 s za Polkami. Blisko biegły też Niemki. Bjoergen biegła znakomicie. Po 17,5 km miała już 39 s przewagi nad Finką i Szwedką. Amerykanka, Polka i Niemka wbiegły niemal równo na półmetek swojej zmiany. Złoto wywalczyły Norweżki o 29,2 s przed Szwecją i 30,8 s przed Finlandią. Czwarte były Amerykanki, a Sylwia Jaśkowiec wbiegła na metę jako piąta ze stratą 1.52,3 do zwyciężczyń. "Myślałam, że będziemy bliżej Finek, ale już na pierwszej zmianie Aino-Kaisa Saarinen pobiegła po prostu niesamowicie. Gdyby mi ktoś powiedział przed mistrzostwami, że zarówno nasza drużyna sprinterska, jak i sztafeta zajmą miejsca lepsze od Niemek, to bym nie uwierzyła" - przyznała Justyna Kowalczyk. "Dla mnie najważniejsze było, abyśmy zajęły miejsce w ósemce, a wszystko co wyżej to po prostu olbrzymia nagroda za lata bardzo ciężkiej pracy. Korzystając z okazji przepraszam mojego męża za to, że przez ostatni rok tak go odstawiłam na bok. Na pierwszym miejscu były dla mnie biegi, ale teraz na pewno się to zmieni" - zapewniła Kubińska. "Bardzo się stresowałam już od wczoraj. Bardzo mi zależało, aby obronić pozycję, którą wypracowała Justyna. Co ja bym dziewczynom powiedziała, gdybym zawaliła? Biegłam ile tchu, serce mi waliło bardzo mocno, ale najważniejsze, że się udało" - powiedziała Marcisz. "Jessica Diggins była bardzo mocna, zresztą Nicole Fessel też. Bardzo się cieszę, że udało się zająć piąte miejsce" - krótko podsumowała Jaśkowiec, która spieszyła się na kontrolę antydopingową. "Jestem z dziewczyn bardzo dumna. Bardzo ładnie każda walczyła. To świetna pozycja wyjściowa, by w przyszłości walczyć o więcej. Mam nadzieję, że się szybko nie zestarzeję i razem zrobimy porządek na podium" - podkreśliła Kowalczyk. Dwukrotna złota medalistka olimpijska liczy, że może to nastąpić już za dwa lata, na kolejnych mistrzostwach świata. "W Lahti jest fajna trasa. Na końcu jest ostry zjazd, więc jak będziemy miały szczęście to rywalki się poprzewracają" - zażartowała. Wyniki biegu sztafetowego: Wyniki: 1. Norwegia 49.04,7 (Heidi Weng, Therese Johaug, Astrid Uhrenholdt Jacobsen, Marit Bjoergen) 2. Szwecja strata 29,2 s (Sofia Bleckur, Charlotte Kalla, Maria Rydqvist, Stina Nilsson) 3. Finlandia 30,8 (Aino-Kaisa Saarinen, Kerttu Niskanen, Riitta-Liisa Roponen, Krista Paermaekoski) 4. USA 1.49,9 5. Polska 1.52,3 (Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz, Sylwia Jaśkowiec) 6. Niemcy 1.54,5 7. Rosja 2.39,7 8. Francja 3.08,0 9. Włochy 4.00,9 10. Słowenia 4.15,8