Ów trick trenerski zmotywował Marit Bjoergen do jeszcze większego wysiłku na ostatnich kilkuset metrach trasy. Sytuację, jaka miała miejsce, opisał dziennik "Dagbladet". Kiedy już niedaleko stadionu Bjoergen prawie odrobiła stratę do Polki, było wyraźnie widać, że nie ma siły na dalszą walkę. Wtedy kierownik norweskiej ekipy Age Skinstad krzyknął jej, że ma jeszcze tylko dwie sekundy do odrobienia. "Tylko dzięki temu Marit zdobyła się na jeszcze jeden, w normalnych warunkach niemożliwy wysiłek. Wygrała, ale na mecie była tak zmęczona, że po raz pierwszy w karierze wymiotowała" - podkreślił "Dagbladet". Dziennik "Aftenposten" napisał, że Kowalczyk od początku dominowała, prowadząc w pewnych momentach ze sporą przewagą. Później obie biegaczki osłabły, lecz na ostatnim kilometrze Bjoergen miała więcej sił i zdołała stratę odrobić. Dziennikarze gazety już w trakcie rywalizacji widząc przewagę Polki na drugim pomiarze czasu stwierdzili: "Marit nie ma już szans. Dzisiaj przegra". Norweskie media pisząc o zmaganiach zawodniczek wspominają o "nieludzkim tempie Justyny Kowalczyk" i "sekundowym thrillerze" na mecie. Oceniając przebieg rywalizacji podkreślają: "Wydawało się, że już nikt nie odbierze Polce zwycięstwa. Ale na ostatnim kilometrze zaczęła ona gwałtownie tracić wcześniej uzyskaną przewagę i w efekcie zajęła drugie miejsce ze stratą zaledwie czterech sekund w tym narciarskim horrorze".