Rywalizacja rozpocznie się w czwartek w niemieckim Oberhofie. Norwescy serwismeni ocenili warunki na trasie jako bardzo trudne i wyjątkowo zmienne. - Sytuacja jest dramatyczna; po testach śniegu jesteśmy w punkcie zero, chociaż pracowaliśmy przez całą noc. Tuż przed rozpoczęciem prologu zdecydujemy się na dobór smarów i nart dla każdego zawodnika i każdej zawodniczki - powiedział szef serwismenów Knut Nystad. Ekipa ma do dyspozycji specjalnie skonstruowaną ogromną ciężarówkę z napędem na wszystkie osie. Wewnątrz znajduje się sprzęt narciarski, komputerowe laboratorium i miejsca do preparowania nart, kilkunastu par jednocześnie. - Nie jesteśmy nieomylni i błędy zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach. Zdajemy sobie sprawę, że taki dzień, kiedy nie trafimy w odpowiednie mieszanki smarów, może się zdarzyć. Tak to się stało np. podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Vancouver, kiedy to rywale mieli czasami lepiej przygotowane narty - wspomniał Nystad. Budżet norweskiej federacji narciarskiej (NSF) na przygotowanie nart w obecnym sezonie wynosi 10 milionów koron (5,8 mln złotych).