Dwukrotna mistrzyni olimpijska i świata, która zrezygnowała ze startów w Pucharze Świata i jest asystentką trenera kadry Aleksandra Wierietielnego - jak wynika ze słów prezesa PZN Apoloniusza Tajnera cytowanego przez serwis sportswinter.pl - w MŚ miałaby wystąpić w sprincie drużynowym i sztafecie. Taki scenariusz spodobał się w Skandynawii. "Kowalczyk, pomimo ogłoszenia przed niespełna rokiem sportowej emerytury, powraca na wielką scenę" - skomentował kanał norweskiej telewizji NRK. Dziennik "Dagbladet" ocenił, że "Królowa Tour de Ski, które to zawody wygrała aż cztery razy, wystartuje w MŚ". Zwrócono uwagę, że w sprincie drużynowym jej partnerką miałaby być Monika Skinder, niedawna srebrna medalistka młodzieżowych mistrzostw świata, którą określa się jako "nowy polski super talent". "Razem z Kowalczyk mogą być fascynującym i zaskakująco silnym duetem" - zaznaczono w dzienniku. "Gwiazda nart powraca do rywalizacji" - zauważył dziennik "Aftenposten", a w "Nettavisen" start 36-letniej Polki w Seefeld nazwano "szokującym powrotem". Agencja NTB podkreśliła z kolei, że Kowalczyk to "legenda i wieloletnia najgroźniejsza rywalka norweskich biegaczek" oraz przypomniała jej 50 zwycięstw w zawodach PŚ. Również w Szwecji wiadomość odbiła się głośnym echem. Największy dziennik "Aftonbladet" nazwał decyzję Kowalczyk "bombą" i zasugerował, że rywalizacja - zwłaszcza w sprincie drużynowym - nabierze nowych rumieńców. "Expressen" natomiast podkreślił, że "legendarna Kowalczyk", jedna z największych gwiazd w historii tej dyscypliny, wystartuje w co najmniej dwóch konkurencjach, ale "może i w trzeciej, czyli na 10 kilometrów techniką klasyczną". Również w Finlandii zwrócono uwagę na decyzję Kowalczyk. "Nieoczekiwany come back mistrzyni" - oceniła fińska Telewizja YLE, a jej była rywalka Aino Kaisa Saarinen skomentowała: "Wow! To szalone, lecz też i wspaniałe. Ja nie byłabym w stanie tego zrobić". PZN jeszcze oficjalnie nie ogłosił składu reprezentacji na rozpoczynające się 20 lutego MŚ w narciarstwie klasycznym. Kowalczyk także nie potwierdziła swojego występu, ale już wcześniej wielokrotnie podkreślała, że taka możliwość istnieje. Zbigniew Kuczyński