Oceniła, że w pierwszej konkurencji MŚ, sprincie techniką klasyczną w czwartek, Polka już od początku zademonstruje wielką siłę. - Ja i Kowalczyk jesteśmy wielkimi faworytkami w tej konkurencji. Poznałam już jednak trochę Justynę i myślę, że zaraz po starcie już na pierwszych metrach narzuci bardzo silne tempo, tak aby odjechać stawce już na szczycie pierwszego wzniesienia - powiedziała Norweżka w rozmowie z norweskimi dziennikarzami w Val di Fiemme. Nie ukrywa, że chciałaby w czwartek wygrać, ponieważ właśnie w tym samym miejscu w sprincie techniką dowolną zdobyła swój pierwszy złoty medal MŚ w 2003 roku. - Przed 10 laty była podobna nerwowa atmosfera chociaż nie byłam aż tak wielką faworytką jak tym razem. Zwłaszcza presja medialna nie była tak silna jak dzisiaj. Teraz ją odczuwam i to w takim samym wymiarze jak przed dwoma laty przed MŚ w Oslo - przyznała. Na pytanie, która z Norweżek zdobędzie pierwszy złoty medal, Bjoergen nie chciała odpowiedzieć i wyręczyła ją Ingvild Flugstad Oestberg: "boi się wymienić swoje nazwisko, by nie zapeszyć". Bjoergen zaznaczyła, że nie wie jeszcze, w ilu konkurencjach wystartuje. - Udział we wszystkich sześciu jest teoretycznie możliwy, lecz w ilu wystartuję, okaże się po biegu łączonym w sobotę. Dopiero wtedy po wnikliwej ocenie formy i możliwości podejmę decyzję - zapowiedziała. Zbigniew Kuczyński