Interia: Lada dzień mistrzostwa. Wielki eksperyment Justyny wypali? Stanisław Mrowca, odkrywca talentu Justyny Kowalczyk: - Zakładam, że dobrze pobiegnie. Muszę jednak powiedzieć, że podjęła ogromne ryzyko, bo wysiadła z pędzącego ekspresu, a teraz próbuje do niego wskoczyć. To bardzo trudne, ale mocno wierzę w nią i trenera Aleksandra Wierietielnego. Przed kilkoma dniami wygrała próbę przedolimpijską, ale zabrakło wielu zawodniczek z czołówki. Jakie więc wnioski można wyciągnąć po zwycięstwie w Pjongczangu? - Biegła w naprawdę dobrym rytmie. Owszem, popełniła kilka błędów, ale można je wyeliminować. Ważne, że rytm biegu był dobry. Tego jej dawniej brakowało. Biegała jakoś ociężale, a teraz naprawdę elegancko. Rok przed igrzyskami w Soczi mówił pan, że Justyna powinna ograniczyć starty i wybierać sobie zawody. Wtedy pana skrytykowała, ale w końcu się na to zdecydowała. - Chodziło mi o ograniczenie startów, a poszła ze skrajności w skrajność. Dawniej startowała we wszystkich zawodach cyklu, a ten sezon praktycznie odpuściła. Nie mieści mi się to w głowie, ale mocno wierzę, że Justyna i trener Wierietielny wiedzą, co robią. Norwegowie tradycyjnie wyłączyli zawodniczki ze startów przed mistrzostwami i przygotowują się u siebie. Ale czy nie popełnili błędu rezygnując z udziału w próbie olimpijskiej? - Doskonale wiedzą, co robią. Gdyby nie wiedzieli, to nie zbudowaliby potęgi w biegach narciarskich. Nie zapominajmy, że mieszka tam tylko pięć milionów ludzi, a od lat dominują. Tylko że gdy u nich pojawi się talent, to się go - mówiąc po góralsku - nie olewa, tak jak u nas. Przed nami niedzielny bieg w Otepaeae. Na ile będzie wykładnią tego, co czeka nas na MŚ? Oba starty dzieli dziewięć dni. - Justyna może być nawet dziesiąta w Otepaeae, ale jeśli nie straci wiele, powiedzmy do trzydziestu sekund, to na mistrzostwach będzie się liczyć w walce o medale. Jeśli przybiegnie na metę ponad minutę po zwyciężczyni, to będzie ciężko, bo w tak krótkim czasie nie da się już wiele zrobić. Marit Bjoergen znów będzie poza zasięgiem? Niby przekonywała, że największe szanse ma na dłuższych dystansach, ale jasno dała do zrozumienia, że dziesiątki nie odpuści. - Bjoergen, tak jak Justyna, chce wszystko wygrywać. Osiem lat temu, gdy Justyna zdobyła dwa złote medale i brązowy, cieszyliśmy się z najbardziej udanych dla Polski mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Nasi reprezentanci pobiją ten wynik w Lahti? - Jestem życiowym optymistą, ale nie aż takim. W skokach jest tak wyrównany poziom, że różnie może być. Z drugiej strony właśnie w tym tkwi potęga naszych skoków, że jak Stochowi coś nie wyjdzie, to może go zastąpić Żyła, Kot czy inni. Justyna jest sama. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz