Kowalczyk skrytykowała zmianę w programie TdS, zgodnie z którą w niedzielę rozegrany zostanie sprint techniką dowolną zamiast biegu na dochodzenie na dziewięć kilometrów "klasykiem" i zagroziła wycofaniem się z rozpoczynających się w sobotę w niemieckim Oberhofie zawodów. Tego dnia rano ma podjąć ostateczną decyzję. Bjoergen skomentowała na antenie telewizji NRK, że ma wielką nadzieję, iż jej najgroźniejsza rywalka zmieni jednak zdanie i wystartuje. "Ewentualne zwycięstwo, moje lub Therese, nie będzie bez Justyny miało żadnego smaku i wartości, a taki 'amputowany' triumf z pewnością będzie nam w przyszłości przypominany" - powiedziała liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Johaug z kolei przyznała, że chociaż czuje się na siłach "nareszcie" wygrać TdS to bez Kowalczyk i wielkiej walki sukces nie będzie miał wysokiej rangi. "To będą takie sobie zawody bez największej faworytki, więc i prestiżu" - zauważyła Johaug, która podobnie jak żadna z jej rodaczek nigdy nie zwyciężyła w TdS. Podkreślił, że do końca będzie mieć nadzieję, że Polka, która czterokrotnie wygrała tę imprezę, w sobotę stanie jednak na starcie. Ekspert od biegów narciarskich Odd-Bjoern Hjelmeseth uważa, że wygrana Bjoergen lub Johaug bez rywalizacji z Kowalczyk zostanie szybko zapomniana. "Pokonać czterokrotną triumfatorkę tych zawodów, w dodatku w sytuacji, kiedy Norwegia nigdy ich nie wygrała, to wielki prestiż i być ostania szansa wielkiego pojedynku, gdyż Polka być może zakończy karierę po zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi" - zauważył. Zbigniew Kuczyński