"Myślę, że po czterech startach w Tour de Ski to krótkie zdanie "widać kto tu rządzi" oddaje to, co chcę zaznaczyć. Justyna jest i w tym sezonie silna fizycznie, psychicznie i w doskonałej formie" - podkreślił Łuszczek. Zapytany czy zaobserwował u Kowalczyk jakieś błędy, dwukrotny olimpijczyk (Lake Placid 1980 i Sarajewo 1984) odpowiedział: "O ile w ogóle można mówić o jakichkolwiek błędach Justyny, to - jak my to mówimy - w niedzielę biegła na nogach, a Słowenka z poślizgiem. Jaka to różnica? Ano taka, że na podbiegach nasza zawodniczka na pewno bardziej się zmęczyła" - ocenił. Łuszczek dodał, że poniedziałkowy bieg łączony to kolejny dowód pięknej walki polskiej zawodniczki. "Tym piękniejszej, że bardzo ciężkiej. Są tu dwie techniki, różny rytm no i zmęczenie po poprzednich etapach. Ten start to kolejne punkty pucharowe i umocnienie pozycji liderki Tour de Ski". Po dniu odpoczynku, w środę odbędą się sprinty w Dobiacco, a w czwartek w Cortina d'Ampezzo - bieg stylem dowolnym na dochodzenie 35 km mężczyzn i 15 km kobiet. W sobotę rozpocznie się dwudniowa walka o punkty w Val di Fieme. Tego dnia 20 km mężczyzn i 10 km kobiet stylem klasycznym ze startu wspólnego. W niedzielę natomiast finał Tour de Ski - 10 km mężczyzn i 9 km kobiet stylem dowolnym. "Moim zdaniem słynny już podbieg pod Alpe Cermis to najbardziej mordercza walka - różnica poziomów około 430 metrów, natomiast ostatni, 3,5-kilometrowy podbieg ma kąt nachylenia średnio kilkanaście procent" - przypomniał Łuszczek.