- Bardzo się cieszę, że spędzam ten piękny czas z rodzicami i rodzeństwem w jak zwykle ciepłej, domowej atmosferze. Te święta to jak do tej pory jedyny, prócz zawodów, stały punkt w moim kalendarzu. Nawet w Wielkanoc nie udało mi się ostatnio odpocząć - powiedziała Kowalczyk. Pobyt w rodzinnym domu nie potrwa jednak zbyt długo. - Wyjadę stąd już w poniedziałek 27 grudnia. Natomiast świąteczne leniuchowanie będę przerywać treningami - dodała. Zapytana o jakieś szczególne, związane ze świętami wspomnienie, dwukrotna mistrzyni świata z Liberca 2009 powiedziała: - Dla mnie każde Boże Narodzenie to ważne wydarzenie. W ostatnich latach szczególnie wzruszający jest dla mnie ten pierwszy moment spotkania z rodziną po zwykle dwumiesięcznej nieobecności w domu. Potem dopiero przychodzi radość z chwili wyciszenia i odpoczynku od zgiełku. - Czy lubię dostawać coś pod choinkę? Oczywiście! Ale uwielbiam, kocham też dawać prezenty i patrzeć, jak obdarowani się cieszą. Myślę, że w tej kwestii bilans wychodzi na zero - podkreśliła Kowalczyk. Kiedy przestała wierzyć, że dary pochodzą od świętego Mikołaja czy Aniołka? - Nie pamiętam, więc chyba musiałam być bardzo mała i to pewnie moje starsze rodzeństwo (Wioletta, Ilona i Tomasz) odarło mnie z dziecinnych złudzeń, że to ktoś inny a nie rodzice przynoszą prezenty - stwierdziła ze śmiechem mistrzyni olimpijska.