- Nie jestem usatysfakcjonowana. Dałam z siebie wszystko - powiedziała po biegu Kowalczyk przed kamerami TVP. - Norweżki były dziś za mocne dla mnie i dla reszty świata - stwierdziła zawodniczka. Polska biegaczka powiedziała, że już od drugiego kilometra bolały ją nogi. Pytana, czy to prawda, że w pewnym momencie zaczęło "odcinać jej prąd", Kowalczyk odpowiedziała: "Dobrze się wam wydawało, rzeczywiście zaczęło odcinać mi prąd". - Starałam się trzymać Norweżek, tylko na tym się skupiałam - powiedziała Kowalczyk. - Próbowałyśmy to rozegrać razem z Therese Johaug. Myślę, że ona, tak jak i ja, starała się uciec "klasykiem". Coś jednak nie zadziałało. Na pewno nie chodzi o to, że biegłyśmy za wolno. Po prostu niektóre dziewczyny miały lepiej posmarowane narty. My miałyśmy świetnie, ale one jeszcze lepiej. Doganiały nas, utrzymywały się choć na takiej trasie i przy takim tempie nie powinno było im się to udać - stwierdziła polska zawodniczka. Kowalczyk potwierdziła, że wystartuje w biegu na 10 km stylem dowolnym. Tego startu nie była pewna przed mistrzostwami. Czy Kowalczyk jeszcze wierzy w medal na tych mistrzostwach? - Dlaczego nie? Nie mam powodu tracić wiary - podsumowała nasza zawodniczka. Porażka Kowalczyk w biegu łączonym. Dyskutuj na forum