- To kaskaderka. Zjazd po trasie alpejskiej jest powyżej moich możliwości - powiedziała. Polska po raz pierwszy zabiega o organizację Pucharu Świata. Początkowo planowano rozegranie dwóch biegów na Polanie Jakuszyckiej, później pojawił się pomysł przeniesienia drugiego z nich na Szrenicę, z morderczym podbiegiem i późniejszym zjazdem nartostradą Lollobrygida. Przeprowadzono nawet próbne zawody, które wykazały, że pokonanie takiej trasy jest możliwe. Jednak zdaniem Kowalczyk i jej trenera Aleksandra Wieretielnego jest to wariant szalenie niebezpieczny. - To nie są zawody narciarskie, to kaskaderka. Moim marzeniem, dodam, że jednym z większych, było wystartowanie w kraju w zawodach Pucharu Świata. Ale moje umiejętności nie pozwalają na to, by w takiej wersji zawodów wystartować. Najważniejsze jest zdrowie, a zjazd po trasie alpejskiej jest powyżej moich możliwości - powiedziała Kowalczyk w dniu przerwy w startach w mistrzostwach Polski w Jakuszycach. - Jeśli Polski Związek Narciarski wyśle do FIS-u wniosek, aby były dwa normalne biegi na Polanie Jakuszyckiej, to oczywiście z wielką radością wystartuję. Ale jeśli to będzie tylko bieg na Szrenicę, to w tym momencie będę zmuszona trenować gdzieś indziej. Zdania nie zmienię i proszę mnie zrozumieć. Będę miała pierwszy Puchar Świata w Polsce i w tym momencie otrzymuję w prezencie od organizatorów jedyną rzecz, której nie umiem i w której mogę sobie zrobić krzywdę - dodała. Ostateczną decyzję odnośnie wyboru wersji, która zostanie przedstawiona FIS-owi do akceptacji, podejmie w najbliższym czasie PZN. W czerwcu polski wniosek zostanie oceniony podczas Kongresu FIS.