"Dwie dekady - kupa czasu. Pamiętam, jakby to dziś było - mistrzostwa MOS Mszana Dolna w biegach przełajowych. Dystans 800 metrów, Kasinka Mała - teraz w tamtym miejscu dumnie stoi Orlik. Początek trzeciej klasy szkoły podstawowej. Mój drugi start" - pisze Justyna Kowalczyk. Nasza biegaczka narciarska wystąpiła niedawno w Festiwalu Biegowym (tym razem bez nart) w Krynicy, gdzie w biegu na 10 kilometrów zajęła dziewiąte miejsce. "Odpowiadałam również na dziesiątki pytań, zadawanych i przez profesjonalistów, i zwykłych ludzi... Wiecie, rzadko mi się to zdarza, ale jedno zdezorientowało mnie kompletnie" - opisuje Kowalczyk. "Wracając do meritum. Zastrzelona zostałam pytaniem, jak to jest... przegrywać. Jak to jest przybiegać na dopiero dziewiątym miejscu. Pytaniem zadanym ze śmiertelną powagą. Oj, zawrzało w środku" - nie ukrywa nasza biegaczka. Jak przyznaje, zawrzało, bo ona tego dnia tylko wygrywała. "Wyrwałam się z ciężkiego obozu, żeby sprawdzić samą siebie. W konkurencji, z którą mierzyłam się drugi raz w życiu. Wystartowałam w biegu ulicznym, co w mojej sytuacji było równie wielką radością, co i szaleństwem. (...) Wygrałam, bo przełamałam własną słabość. Wygrałam, bo mnóstwo ludzi mnie serdecznie dopingowało" - napisała Kowalczyk.