Nasza mistrzyni olimpijska zdobyła plastron liderki PŚ po zwycięstwie w biegu łączonym na 15 km w kanadyjskim Canmore. Teraz będzie mieć kilka dni wytchnienia w rodzinnej Kasinie Wielkiej. "Pierwsze kilka dni po powrocie, po tak długiej nieobecności w kraju, to dla mnie wiele spraw do załatwienia i ogarnięcia, jak dla każdego innego człowieka. A wiadomo też, że całkowicie treningów także nie mogę odpuścić" - podkreśla Justyna Kowalczyk. Do rywalizacji wróci 29 grudnia w Oberhofie, gdzie rozpocznie się Tour de Ski (potrwa do 6 stycznia). Polka trzykrotnie z rzędu wygrywała prestiżowe zawody, dlatego rywalki mają szczególną motywację, aby tym razem ją pokonać. Bardzo silne będą Norweżki. Komentatorzy tamtejszej telewizji NRK ocenili, że nadchodzący TdS będzie pokazem walki pomiędzy Justyną Kowalczyk a trzema Norweżkami, a która z nich zwycięży jest wielką niewiadomą. Justyna nie zamierza odpuszczać i aby jak najlepiej przygotować się morderczego cyklu zawodów, już w pierwszy dzień świąt Justyna wyjedzie na zgrupowanie. "Wiem, że Wigilię na pewno spędzę w domu z najbliższymi, ale zapewne już w pierwszy dzień świąt będę musiała pakować walizki i wyjeżdżać" - mówi zawodniczka.