Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! - To pewnie będzie mój ostatni Tour de Ski, więc chciałabym, żeby był dobry sportowo, żebym potrafiła pokazać najlepszą aktualną wersję mnie, żebym potrafiła walczyć, żeby cała drużyna powalczyła - powiedziała Kowalczyk. W jakiej formie przed TdS jest nasza najlepsza zawodniczka? - W ciągu dwóch tygodni nie jest się w stanie przeskoczyć tak wielkiej różnicy, jaka była w Toblach. Nawet nie mam co myśleć o celach, o jakie walczyłam w poprzednich latach - nie ukrywa Kowalczyk. Tour de Ski zaczyna się sprintem stylem dowolnym, co nie jest ulubioną konkurencją Polki. - Najlepiej byłoby przebiec, zapomnieć i uciec jak najszybciej - powiedziała ze śmiechem Kowalczyk. - Pewnych rzeczy na pewno nie będę w stanie przeskoczyć - dodała. Zawodniczka podkreśliła, że w tym sezonie, jak na razie, liczyła na trochę więcej. - Od początku listopada jestem w niekończącej się chorobie, jakaś matnia się stworzyła. Tak się zdarzyło, tego nijak nie przeskoczę - powiedziała, przyznając, że wyciągnęła już z trenerem pierwsze wnioski. Jakie? - Z Justyną są zawsze jedne i jedyne wnioski: przeholowała - wyjaśniła Kowalczyk. - Mam nadzieję, że się wygrzebię, choć czasu mało, żeby się wygrzebać do normalnej dyspozycji fizycznej - dodała. - Przez trzy miesiące w tym roku nałożyłam na siebie wielką presję treningową, a widocznie organizm mój już w tym wieku tego nie zaakceptował tak, jakbym chciała - powiedziała. Kowalczyk na Nowy Rok życzy sobie przede wszystkim zdrowia. - Chciałabym żeby sezon przygotowawczy zaprocentował, bo na razie nie procentuje ani troszkę. To wszystko. Reszta sama przyjdzie - stwierdziła. - Kibicom życzę, żeby mieli dużo cierpliwości do nas, "zimowców", bo "zimowcy", przede wszystkim ci z Polskiego Związku Narciarskiego, średnio sobie radzą. Myślę, że cierpliwość zostanie wynagrodzona, wcześniej, czy później - podkreśliła.