"A co do odejścia Sylwii z zespołu: to nie moje decyzje. Ten jeden raz jestem obok" - zapewniła Justyna Kowalczyk na Twitterze. Obie zawodniczki sięgnęły zimą po brązowy medal mistrzostw świata w Falun w sprincie drużynowym stylem dowolnym. Na zewnątrz wyglądało, że współpraca układa się dobrze, a Jaśkowiec poczyniła widoczne postępy. Skąd więc decyzja o rozstaniu i kto ją podjął? - Jesteśmy z Justyną stylowo różnymi zawodniczkami. Puchar Świata jest teraz tak skonstruowany, że w innych miejscach są biegi w stylu klasycznym, a w innych w dowolnym. Podzielność uwagi trenera jest technicznie trudna. Nie może być w dwóch miejscach w tym samym czasie. Myślę, że to główna odpowiedź na pytanie, dlaczego ta współpraca nie będzie kontynuowana - tak Jaśkowiec w rozmowie z PAP tłumaczyła rozstanie z drużyną Kowalczyk i trenera Aleksandra Wierietielnego. "To prawda:) Bardzo chcę by Sylwia, Maciek, Ewka, Konrad i spółka mieli trenera na jakiego ich talenty zasługują!" - tak Kowalczyk odniosła się do decyzji o poszukiwaniu nowego szkoleniowca kadry w biegach narciarskich. Kowalczyk wbiła też szpileczkę PZN-owi, pisząc: "Trenerów w skokach jest więcej niż zawodników w biegach narciarskich".