Kowalczyk pod Tatrami biegała po kilka godzin na trasie nartorolkowej, dużo czasu spędzała też na rowerze. Treningi, nawet te przeprowadzone w ulewnym deszczu czy niskiej temperaturze, kończyła z uśmiechem, którego - jak mówiła - często brakowało jej w sezonie startowym. - Tę chmurkę, którą niektórzy widzieli w moim spojrzeniu, udało się przegnać. Może to ten tatrzański wiatr halny, a poważnie, to jak każdy mam mniejsze lub większe kłopoty, ale i też bywają duże radości. Teraz akurat ten bilans wychodzi na plus, więc chmury przegnane i nawet deszcz tego nie zmieni - zapewniła multimedalistka igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w biegach narciarskich. Dodała bardzo cieszy ją coraz lepszy stan zdrowia. - Takie rzeczy jak kontuzje czy choroby zawsze spędzają sen z powiek i są przykre, bo wpływają na wszystko, nie tylko na wyniki. Teraz jednak lekarz znalazł drogę, którą chce obrać, aby leczyć moją nogę i gdy z innych rzeczy też się wygrzebałam - jest naprawdę bardzo, bardzo fajnie - dodała. Zapytana, czy powrót radości z biegania przełoży się np. na coraz większą intensywność zajęć odpowiedziała, że pewnie by tak było, gdyby nie... trener. - Czasem krzyczał za mną: nie poddawaj się, biegnij wolno! On doskonale wie, że dla mnie utrzymanie takiego tempa to zdecydowanie większy wysiłek - przyznała ze śmiechem. Pod Tatrami miała przede wszystkim skupić się na "wytrzymałości, wrócić do techniki, ale nie szarżować". Czyli marszobiegi po górach nie wchodziły w grę? - Nie, chociażby dlatego, że na wielu szlakach leżał jeszcze śnieg, a do tego pogoda była zmienna. Zostały więc nartorolki i bieganiu +na nogach+ oraz wielokilometrowe wyprawy rowerowe - wyliczała zawodniczka z Kasiny Wielkiej. Minione dwa sezony były dla niej trudne. Coraz częściej mówiła, że stoi przed trudnymi decyzjami. Gdy ogłosiła, że jednak będzie startowała w kolejnych dwóch sezonach, nie tylko kibice odczuli ulgę. - No może nie wszyscy, ale wielu okazało radość. Ja sama też, bo to nie tylko moja praca, ale przede wszystkim pasja. No i powiem szczerze - innego życia póki co nie pamiętam. Nie zawsze jest łatwo, a mimo to treningi i starty budzą we mnie same dobre skojarzenia, więc pomyślałam - dlaczego mam z tego rezygnować, skoro jeszcze mogę - przyznała. Dodała, że ostatnich przykrych doświadczeń wyniosła wiele. - Nauczyły mnie dużo i dały pewną bazę, która mam nadzieję przyniesie coś nowego, dobrego - zaznaczyła.