Zawody w Sztokholmie rozpoczęły się dla Kowalczyk udanie. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego z drugim czasem awansowała do ćwierćfinału. Bjoergen w eliminacjach zajęła 12. miejsce, ale ten kto sądził, że jest to oznaka jej słabości, srodze się pomylił. W każdym kolejnym biegu liderka PŚ prezentowała wysoką dyspozycję. W ćwierćfinale i półfinale Kowalczyk toczyła bezpośredni bój z Bjoergen. Oba biegi toczyły się w podobny sposób. Zawodniczka z Kasiny Wielkiej była w czołówce tuż po starcie i na podbiegu. Dobre miejsce Polka traciła na zjeździe, kiedy rywalki ją wyprzedzały. Później nasza mistrzyni musiała nadrabiać stracony dystans. W ćwierćfinale jeszcze się udało, choć Kowalczyk do ostatnich metrów zaciekle walczyła o awans ze Słowenką Vesną Fabjan. W półfinale ta sztuka już się nie udała, bo tuż przed ostatnią prostą Polka upadła i tym samym pogrzebała swoje szanse na awans do finału. To był czwarty upadek Kowalczyk w kilku ostatnich biegach. "Nie wiem co się dokładnie stało. Rozpędziłam się i przed ostatnią prostą miałam dobrą pozycję żeby zaatakować. Niestety potknęłam się" - powiedziała Kowalczyk na swojej oficjalnej stronie internetowej. Polka została sklasyfikowana na 9. miejscu, a zawody zakończyły się triumfem Bjoergen, która może już mrozić szampana. Tylko nieprawdopodobny zbieg okoliczności mógłby pozbawić Norweżkę zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.