Dzisiejszy maraton był ostatnim w tym sezonie biegiem zaliczanym do cyklu Ski Classics. Justyna Kowalczyk wystąpiła wcześniej w czterech biegach wspomnianego cyklu. Polka zajęła trzecie miejsce w Livigno (La Sgambeda), była także dziewiąta w St. Moritz (La Diagonela), szósta w Cavalese (Marcialonga) i druga w Lillehammer (Birkebeinerrennet). "To zwycięstwo dużo dla mnie znaczy, bo sezon daleki był od ideału. Trasa była wymagająca, na zjazdach w górach najadłam się trochę strachu" - powiedziała na mecie Polka. "Na podbiegach czułam się mocna i wiedziałam, że muszę zaatakować Serainę Boner na finałowym podbiegu" - dodała narciarka z Kasiny Wielkiej. "W przyszłym sezonie są mistrzostwa świata, a w Pucharze Świata ważne dla mnie będą konkurencje rozgrywane techniką klasyczną. W maratonach też wystartuję, ale na pewno nie aż w tylu" - zakończyła. Kowalczyk w tego typu zawodach zadebiutowała w marcu ubiegłego roku, w rozgrywanym w Szwecji Biegu Wazów - najstarszym i najdłuższym maratonie. 90-kilometrową trasę pokonała najszybciej spośród pań, a 71. miejsce w kategorii open jest najlepszym w historii osiągniętym przez kobietę.