Na facebookowym profilu Justyny przed południem pojawił się wpis: "Wybaczcie... Justyna nie wystąpi już w tym sezonie, stopa rzeczywiście się zrasta, ale starty wymagałyby mocnych środków przeciwbólowych. A dość faszerowania się chemią. Zimę czas zakończyć". Informacja o złamaniu pojawiła się 9 lutego. Wtedy podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego w Soczi, dzień po olimpijskim biegu łączonym, w którym była szósta, zdecydowała się na prześwietlenie kontuzjowanej od kilku tygodni stopy. Wykazało ono wielowarstwowe złamanie piątej kości śródstopia. Zawodniczka nie zważając na to postanowiła nie wracać do Polski, lecz podjąć gruntowne leczenie dopiero po zakończeniu imprezy. Opiekujący się nią lekarz Stanisław Szymanik zapewniał, że rywalizacja nie wpłynie na pogorszenie stanu zdrowia, a ból będzie niwelowany odpowiednimi środkami farmakologicznymi i wkładkami do butów. Cztery dni później Kowalczyk zdobyła złoty medal w biegu na 10 km techniką klasyczną. W Soczi pobiegła jeszcze w: sztafecie (7. miejsce), sprincie drużynowym (5. miejsce w parze z Sylwią Jaśkowiec) i biegu na 30 km techniką dowolną. Tej ostatniej konkurencji jednak nie ukończyła, wycofując się jeszcze przed połową dystansu. Po igrzyskach biegaczka z Kasiny Wielkiej postanowiła, że nie wystąpi w najbliższych zawodach Pucharu Świata, które w weekend odbędą się w fińskim Lahti, a o dalszych startach zadecyduje po badaniach przeprowadzonych w Krakowie. - Złamana piąta kość śródstopia jest w prawidłowym procesie gojenia, a Justyna Kowalczyk może startować w pozostałych zawodach Pucharu Świata w tym sezonie - oświadczył wczoraj jej lekarz Stanisław Szymanik, dodając że jest po konsultacjach z trenerem Rafałem Węgrzynem i Polka może wystartować w Drammen, Oslo oraz Falun.Dzisiaj okazało się, że Kowalczyk postanowiła jednak zakończyć sezon. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Polka zajmuje szóste miejsce tracąc 464 punkty do prowadzącej Norweżki Therese Johaug. Kowalczyk szansę na piątą w karierze "Kryształową Kulę" praktycznie straciła w grudniu, kiedy zrezygnowała ze startu w Tour de Ski. W tym morderczym cyklu można było zdobyć nawet 750 pkt, ale zawodniczka zdecydowała się na ten krok, po tym jak niemal w ostatniej chwili wprowadzono niekorzystne dla niej zmiany w programie zawodów.