Polka, która najlepsza była także w piątkowym sprincie, dzisiaj o trzy sekundy wyprzedziła Norweżkę Marit Bjoergen. Trzecie miejsce zajęła kolejna Norweżka - Therese Johaug, która do podopiecznej Aleksandra Wierietielnego straciła 14,6 s. - Już po pierwszym kilometrze miałam dość. Ale rzeczywiście mam takie założenie, zawsze na początek sezonu, żeby nie zaczynać normalnym swoim rytmem, bo jeszcze nie jestem w takiej dyspozycji, żeby ten rytm wytrzymać - powiedziała Kowalczyk. Przyznała, że rano nie czuła się najlepiej. - Zakwasy czy bolący krzyż, to jakoś nie przeszkadza. Nie czujesz tego. Adrenalina jest tak duża, że się nie czuje - wyjaśniała w rozmowie z dziennikarzami. Justyna Kowalczyk cieszy się z pogody panującej w Kuusamo. - Naprawdę sprzyjała mi tu pogoda, to, co się dzieje pogodowo tutaj, to jest dla mnie naprawdę dobre - powiedział. W niedzielę na zakończenie cyklu Ruka Triple narciarki będą rywalizowały w biegu na dochodzenie na 10 km techniką dowolną. Kowalczyk ruszy na trasę jako pierwsza, z przewagą 25,7 s nad Bjoergen oraz 44,9 nad Johaug. W stylu łyżwowym Polka nie czuje się tak dobrze, jak w "klasyku". W dodatku dwa tygodnie temu podczas zawodów Pucharu FIS w Muonio bardzo dokuczały jej bolące piszczele i także na 10 km techniką dowolną zajęła dopiero 24. miejsce. - Na pewno nie odpuszczę. Nie będę działać na pół gwizdka. Nie ma takiej możliwości, bo odkąd nastąpiła dwa tygodnie temu sromotna porażka, starałam się zrobić wiele, by przynajmniej odrobinę to naprawić. Oczywiście nie spodziewam się cudów, bo cuda w dwa tygodnie się nie zdarzają - twierdzi Kowalczyk.