Minione miesiące były dla niej bardzo trudne. Kowalczyk, mistrzyni olimpijska, zdobywczyni Pucharu Świata w biegach narciarskich, zawodniczka, która na swoim koncie ma niezliczoną ilość sportowych sukcesów, ostatnio nie uśmiechała się zbyt często. Stany depresyjne, zawiedzione nadzieje, załamanie nerwowe to codzienność Justyny w czasie ostatnich miesięcy. "Bywały takie dni, gdy jedynym moim widokiem był sufit w pokoju. Gdy nie miałam siły ani chęci wstać z łóżka. Mam już dość udawania i kłamstw" - mówi Kowalczyk w wywiadzie, którego udzieliła Pawłowi Wilkowiczowi z "Gazety Wyborczej". Justyna opowiadając o najtrudniejszych chwilach w życiu stara się oczyścić swoje serce i umysł, ale także pokazać innym zmagającym się z depresją, że nie ma się czego wstydzić. Należy zaś szukać pomocy i walczyć o siebie. Przez problemy osobiste (w zeszłym roku Kowalczyk poroniła) narciarstwo, które przecież tak kochała, było dla niej tylko obowiązkiem. Po igrzyskach w Soczi, gdzie zdobyła złoty medal na swoim koronnym dystansie 10 kilometrów techniką klasyczną mając pękniętą kość stopy, zapowiedziała, że jednak nie zakończy kariery. Mimo to, od tego czasu praktycznie nie trenowała. 3 czerwca wyjechała jednak do Ramsau na pierwsze przedsezonowe zgrupowanie. To ma być próba powrotu do sportu. W Austrii będzie ćwiczyć wspólnie ze swoim wieloletnim trenerem Aleksandrem Wierietielnym i nową zawodniczką w jej teamie - Sylwią Jaśkowiec.