"Justyna pokazała dziś klasę. Wczoraj czułem niedosyt, bo traciła na zjazdach. Dziś nadrobiła wszystko z nawiązką i moim zdaniem wygraną ma już w kieszeni" - powiedział Łuszczek. Mistrz świata z Lahti był też zadowolony ze startu Kornelii Kubińskiej i swojej córki Pauliny Maciuszek, które w piątkowym biegu zajęły odpowiednio 36. i 32. miejsce. "Oczywiście chciałoby się je widzieć wyżej, ale w porównaniu do ostatnich występów było naprawdę nieźle" - ocenił. Nieco ostrożniejszy w typowaniu zwyciężczyni Tour de Ski jest pierwszy trener Kowalczyk Stanisław Mrowca, ale i on uważa, że Polka ma olbrzymie szanse na triumf. "Zwykle mówię, że wtedy jest wygrana, gdy przekroczy się linię mety. Dziś jednak mam już 99 procent pewności, że z tą dyspozycją, jaką ma obecnie, powinna być pierwsza. Oczywiście, jak to w sporcie, zawsze coś się może wydarzyć, ale mam nadzieję, że w dwóch końcowych biegach nadal będzie w takiej formie" - powiedział Mrowca, który trenował mistrzynię olimpijską z Vancouver w klubie KS "Maraton Mszana Dolna" w latach 1996-98. Dodał, że z radością obserwuje postępy, jakie czyni jego dawna podopieczna. "To niezwykłe, jak z roku na rok u tak już przecież doświadczonej zawodniczki widzi się coraz lepsze efekty pracy. Znów poszła do przodu w technice dowolnej, no i w tym sezonie jest jeszcze lepsza w zjazdach. Oczywiście nigdy nie będzie tak dobra, jak Bjoergen, która trenowała narciarstwo alpejskie, ale progres jest. Nie dziwi mnie to, ponieważ moim zdaniem duet Kowalczyk - Wierietielny jest najwyższej klasy" - podkreślił Mrowca. W sobotę we włoskim Val di Fiemme rozegrany zostanie bieg na 10 km techniką klasyczną ze startu wspólnego. Finałowy start TdS w niedzielę. Tego dnia zawodniczki będą walczyły na dystansie 9 km techniką dowolną na dochodzenie.