Polki pobiegły w składzie Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz i Sylwia Jaśkowiec. - Przypominają mi się igrzyska w Grenoble w 1968 roku, gdzie polska sztafeta kobieca 3x5 km zajęła właśnie piąte miejsce. Tyle lat czekaliśmy na to wydarzenie, więc dziś nie gdybajmy, co by było, gdyby nasze dziewczyny nie dały się Amerykankom, ale cieszmy się, bo ten ich dzisiejszy start to była prawdziwa rewelacja - podkreślił były trener m.in. złotego i brązowego medalisty MŚ z Lahti w 1978 roku Józefa Łuszczka oraz brązowego medalisty mistrzostw świata w Falun w 1974 roku Jana Staszela. Dodał, że jego zdaniem trenerzy oraz serwisanci podjęli bardzo dobre decyzje w kwestii smarowania nart. - Jest taki współczynnik +jechanie do trzymania+ i czasem się opłaci, żeby pod górę trochę +kopnęło+, ale żeby w dół jechało lepiej. To właśnie zaobserwowałem u naszych dziewczyn i cieszę się, bo jak widać smarowanie zdało egzamin - ocenił Budny. W czwartkowym biegu sztafetowym tytuł sprzed dwóch lat obroniły Norweżki. Na drugim miejscu, podobnie jak w Val di Fiemme, były Szwedki. Trzecie miejsce zajęły Finki, a tuż za podium uplasowały się Amerykanki.