Główna rywalka naszej mistrzyni jest przekonana, że Kowalczyk już w połowie grudnia będzie stać na walkę o zwycięstwo. Sama zaś zapowiada, że ma dwa główne cele na rozpoczęty w miniony weekend sezon.Kacper Merk, RMF FM: Jak pani podsumuje pierwszy w tym sezonie weekend Pucharu Świata?Marit Bjoergen: - Jestem zadowolona, bo dostałam potwierdzenie, że praca wykonana latem przynosi efekty. W sobotę wygrałam sprint techniką klasyczną, a w niedzielę byłam druga w rywalizacji na 10 kilometrów. Oczywiście, strata aż 42 sekund do Therese Johaug była trochę za duża, ale myślę, że w kolejnym tygodniu uda mi się już do niej zbliżyć.A co powie pani o formie Justyny Kowalczyk?- Myślę, że już jest niezła. Doskonale wiecie, że Justyna zawsze potrzebuje kilku startów, by dojść do najwyższej formy. Wiem, że w tym roku Polka zaczęła przygotowania później niż zwykle, więc nie może być tak dobra od samego początku. Ale z biegu na bieg na pewno będzie coraz groźniejsza.Ucieszyła panią informacja, że Polka nie skończyła kariery?- Oczywiście, bo jest istotną postacią naszej dyscypliny. Rywalizacja między nami napędza zainteresowanie biegami narciarskimi i cieszę się, że jeszcze trochę przyjdzie nam powalczyć.Justyna Kowalczyk nastawia się w tym roku przede wszystkim na zwycięstwo w Pucharze Świata. A pani?- Trudno mi zadeklarować, co jest największym celem na ten sezon. Mamy mistrzostwa świata w Falunn, na które na pewno przyjedzie mnóstwo norweskich kibiców, więc to będzie wyjątkowa impreza. Ale jest taka jedna impreza, której wciąż nie wygrałam. Mowa tutaj o Tour De Ski i można powiedzieć, że zwycięstwo w niej stawiam sobie za równorzędny cel do wygrania złota na mistrzostwach.Kacper Merk Czytaj cały wywiad na rmf24.pl