Chyba trudno nie być zadowolonym z biegu, który Kowalczyk wygrała, a drugą Norweżkę Kristin Stoermer Steirę wyprzedziła o 33,2 s?Aleksander Wierietielny: - To był bardzo ładny bieg. Dzisiejszy i wczorajszy etap rozgrywane były stylem klasycznym, czyli tym, w którym Justyna jest mocniejsza. Po prostu trzeba było to wykorzystać.Norweżki starały się biec zespołowo, ale na niewiele im się to zdało.- To nie kolarstwo, żeby jeden mógł drugiemu pomagać. Na płaskim etapie jeszcze troszkę da się współpracować, ale na trasie pofałdowanej, takiej jak w Val di Fiemme, każdy pracuje na własny rachunek. Widziałem jak Therese Johaug słabła i jej koleżanka w takiej sytuacji nic nie mogła zrobić.Czy wysoka, dochodząca do 10 stopni temperatura stanowiła jakieś dodatkowe utrudnienie?- Nie, taka pogoda jest przede wszystkim dobra dla serwismenów, bo łatwo dobrać smary. Problemem była zanieczyszczona igłami z drzew trasa. Wiatr zwiewał je do torów i one potem przyklejały się do nart. Jutro na szczęście biegnie się techniką dowolną, więc nie będzie to miało takiego znaczenia.Co podczas obecnej edycji Tour de Ski było najtrudniejsze?- Paradoksalnie nie sama rywalizacja na trasie, bo Justyna świetnie sobie radzi. Jej dominacja stworzyła inny problem. Po zawodach wszystkie dziewczyny idą na zabiegi regeneracyjne, na obiad, a Justyna musi udzielać wywiadów. To jest bardzo uciążliwe.Kowalczyk przed ostatnim etapem Tour de Ski ma ponad dwie minuty przewagi nad Johaug. Trener Norweżek Egil Kristiansen uważa, że Polce już można gratulować zwycięstwa. Podziela pan jego opinię?- To jednak lekka przesada. Komfortowo bym się czuł, gdyby było pięć minut różnicy, ale przy tej przewadze też powinno być dobrze. Johaug na pewno jednak nie odpuści, więc zobaczymy jak to się skończy.Czy uwzględniając tak dużą przewagę przygotował pan dla swojej zawodniczki specjalną taktykę?- Nie mogę podać szczegółów, bo potem Norwegowie to przeczytają i będziemy musieli zmieniać. Powiem tylko, że celem jest być pierwszą na górze, nieważne w jakim stylu, czy z jak dużą ostateczną przewagą.W Val di Fiemme notował Wojciech Kruk-Pielesiak