Trzykrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków, 52-krotny reprezentant kraju, a dziś jeden z czołowych ekspertów piłkarskich. Kamil Kosowski cały czas jest blisko piłki i przyznaje, że ciągle ma wielki sentyment do Wisły Kraków. Dlatego tym bardziej był zadowolony po wyjazdowym remisie krakowian z Rakowem Częstochowa (0-0). - Byłem mile zaskoczony. Może nie spodziewałem się, że Raków tylko wykona wyrok, ale byłem przekonany, że to gospodarze będą prowadzili grę, a wcale tak nie było. To były jednak dwie różne połowy. Widzieliśmy jak wygląda zespół z Kubą Błaszczykowskim, a jak bez niego. Po kilku minutach Wisła doszła do władzy i to mi imponowało. Wyszli bez strachu, potrafili utrzymywać się przy piłce, a to wszystko właśnie za sprawą Kuby Błaszczykowskiego. Choć cały zespół był fajnie ustawiony - ocenił spotkanie Kamil Kosowski. - Gdy do poziomu Kuby dorównał jeszcze Stefan Savić, to kwartet ofensywny Wisły - z Chuką i Jeanem Carlosem - byłby jeszcze bardziej skuteczny - dodał Michał Białoński, szef sportu w Interii. - Z Kubą Wisła stworzyła w pierwszej połowie jedną groźną sytuację, a bez niego to już była raczej chaotyczna gra niż rozwiązania wynikające z pewnych schematów - uważa z kolei Piotr Jawor, dziennikarz Interii. W "Jasnej Stronie Białej Gwiazdy" gościem specjalnym był jednak Kamil Kosowski, który wciąż ze specjalną uwagą przygląda się Wiśle. Dla jej kibiców były reprezentant Polski nie ma jednak dobrych prognoz. - Może nie zabrzmi to zbyt optymistycznie, ale obstawiam, że Wisła na koniec sezonu zajmie raczej miejsca 8-12. Na to realnie ją stać, choć zobaczymy, jak będzie wyglądało kolejne okno transferowe - zaznacza "Kosa". W trakcie meczu Raków - Wisła, Michał Białoński rozmawiał z trenerem Franciszkiem Smudą, który zwracał uwagę na dobrą grę Dawida Szota. - Szot? Trener Smuda jak zwykle inaczej niż wszyscy widzi to, co się dzieje na boisku - uśmiecha się Kosowski. - Ja jednak wstrzymam się z oceną. Być może trener widział to w taki sposób, ale ja troszkę inaczej. Jeśli jednak grasz na skrzydle czy wahadle, to zaczekajmy do końca sezonu i zobaczymy, jakie Szot będzie miał liczby - ucina Kosowski. Przy okazji "Kosa" przypomniał, jak za czasów trenera Smudy wiślacy jeździli na mecze w europejskich pucharach. - Graliśmy ze słabszymi i mocniejszymi przeciwnikami, ale gdy mieliśmy jakiekolwiek wątpliwości, to trener zawsze nam powtarzał: "Oni nie piją innej wody niż wy!". Dlatego nikt nikomu nie zabrania pokazywać tego, co dobrego potrafi dać na boisku. Każdy ma swój rozum, serce i wyczucie sytuacji na boisku i tym powinien się kierować - podkreśla Kosowski. Były reprezentant Polski, a obecnie ekspert nc+ zwrócił uwagę również na jedną ważną rzecz. - Wisła musi przygotować się na grę bez Kuby Błaszczykowskiego. Na boisku bije od niego duża klasa i wszyscy z nim czują się lepiej. Kuba łapie jednak urazy. Niech będzie zdrowy, niech gra jak najdłużej, ale wydaje mi się, że trener Skowronek musi przygotowywać się na plan "B", czyli znalezienie piłkarza, który w przyszłości będzie Kubę zastępował - zaznacza "Kosa". Równocześnie byłego reprezentanta Polski martwi pozycja w klubie Aleksandra Buksy.- Skoro była taka wielka batalia o pozostawienie go w klubie, a teraz jest napastnikiem numer 4, to ja pytam: "Halo, o co chodzi? Nie ma miejsca dla tego chłopaka na boisku? Na skrzydle? Albo na pozycji numer 9?" Nie chcę jednak wchodzić w buty trenera, ale Buksa powinien zbierać doświadczenie. Byłem bardzo zdziwiony, że w meczu z Rakowem wszedł na boisko jako ostatni napastnik (w 89. minucie - przyp. red.) - zaznacza Kosowski. W "Jasnej Stronie Białej Gwiazdy" Kosowski wspominał również czasy trenera Henryka Kasperczaka, ocenił transfery Wisły, porównał Yawa Yeboaha z Kalu Uche i wypowiedział się na temat braku w Wiśle dyrektora sportowego, przy okazji zdradzając swoje marzenie. Zapraszamy do odsłuchania. PJ, MiBi Ekstraklasa - wyniki, terminarz i tabela