- Najwygodniejszy rywal dla Wisły Kraków, osiem zwycięstw w dziewięciu ostatnich meczach, pogrom 6-0 w poprzednim sezonie... Wszystkie te wyliczenia wzięły w łeb, gdy Wisła Kraków przegrała ze Stalą w Mielcu 1-2 - rozpoczął program Piotr Jawor. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przegrali spotkanie, choć byli wyraźnym faworytem w starciu ze Stalą, która wcześniej nie miała jeszcze na koncie ligowego zwycięstwa. Ozdobą spotkania była przepiękna bramka Aleksandyra Kolewa.- Trzeba mieć niesamowitego pecha, żeby Kolewowi wyszedł taki strzał akurat w meczu przeciwko tobie. Przecież to zawodnik, który w ostatnich trzech sezonach miał więcej klubów, niż zdobytych bramek. Strzelił trzy gole ligowe i to nie tak, że nie miał występów, bo zaliczył w tym czasie 53 mecze - mówił dziennikarz Interii Wojciech Górski. Wisła Kraków. Kolejny sezon gry o utrzymanie to gra na nerwach kibiców Piotr Jawor zwrócił uwagę, że Wisła ma zbyt duże możliwości, by w kolejnym sezonie walczyć tylko o utrzymanie.- Chciałbym, żeby Wisła w końcu wrzuciła ten drugi bieg, bo na razie toczy się na pierwszym. W miarę bezpiecznie, bo nigdy do ostatniego meczu nie walczyła o utrzymanie. Jednak to toczenie się jak dla mnie trwa już za długo. Kolejny sezon walki o utrzymanie będzie graniem na nerwach kibiców - stwierdził.Dziennikarze Interii analizowali też stracone przez Wisłę gole. Jedną z bramek głową zdobył Mateusz Mak, zdecydowanie niższy od stoperów Wisły.- Zauważyłeś, ile czasu miał Gettinger od momentu przyjęcia piłki do dośrodkowania? 5,3 sekundy. To czas, w którym zawodowy piłkarz potrafi przebiec 50 metrów. Pytanie, z czego to wynika? Z kolei przy pierwszej bramce tragicznie ustawiony był Kuveljić, w ogóle nie przecinał linii podania, nie kontrolował tego, co dzieje się za jego plecami, a Frydrych odpuścił krycie Kolewa - analizował Górski.