Sukcesów Sikory można byłoby wymienić więcej - wygrana klasyfikacji końcowej sprintu w PŚ czy cztery miejsca na podium w zawodach cyklu. "Nie prowadzę statystyk. Przed każdym startem koncentruję się na nim, nie analizuję swoich szans w ujęciu historycznym. Tym zajmują się dziennikarze i to wy przypominacie mi o jakichś wyjątkowych sukcesach. Ale oczywiście to bardzo miłe, że jako pierwszy polski biathlonista wywalczyłem medal olimpijski, że właśnie zająłem najwyższe miejsce w Pucharze Świata, że wygrałem klasyfikację sprintu w PŚ. Na co dzień jednak nie myślę o sobie w kategoriach sukcesów i wyczynów. Staram się po prostu trenować jak najlepiej i zajmować jak najlepsze miejsca w startach" - powiedział Sikora. Sezon 2005/06 kończył się w Holmenkollen. Sikora zajął tam piąte miejsce w sprincie na 10 km, był drugi w biegu na dochodzenie na 12,5 km i 15. w biegu ze startu wspólnego na 15 km. "Najbardziej niezadowolony jestem chyba z tego pierwszego startu. Źle dobrałem narty i nie mogłem powalczyć o podium. Na dochodzenie miałem dwie rundy karne, ale w tym biegu było dużo bezpośredniej walki, dużo emocji i mnie to niesamowicie napędziło. Co do dzisiaj to powiem, że gdyby odjąć drugie strzelanie to byłoby podium" - mówił Sikora. "Jakoś tak już ze mną jest, że w końcówkach sezonów mam lepsze wyniki. Wolno się rozkręcam. Tym razem rzeczywiście końcówka Pucharu Świata była bardzo dobra. Po raz drugi w karierze wygrałem zawody, dwa razy byłem drugi. W klasyfikacji generalnej awansowałem od igrzysk o osiem miejsc" - dodał zawodnik, który urodził się 21 grudnia 1973 roku w Wodzisławiu Śląskim. Jego zdaniem mogło być jeszcze lepiej, gdyby w dwóch biegach - tydzień temu w biegu na dochodzenie w Kontiolahti i w niedzielę w rywalizacji ze startu wspólnego w Holmenkollen - fatalnie nie wypadł na strzelnicy. "W obu przypadkach biegłem bardzo dobrze. Dzisiaj miałem trzeci czas, ale zupełnie pogubiłem się ze strzelaniem. Mam wrażenie, że to obecne bieganie to mój właściwy poziom. W pewnym sensie żałuję, że ten sezon już się kończy, ale z drugiej strony to był bardzo ciężki sezon i potrzebuję odpoczynku" - stwierdził Sikora. Najlepszy polski biathlonista w historii do Niemca Svena Fischera z trzeciego miejsca w Pucharze Świata stracił 69 punktów. "To dużo i niedużo. Inaczej nam się ułożyło. On bardzo dobrze zaczął i dopiero w tej ostatniej części sezonu trochę obniżył loty. Ja zacząłem słabo, a kończę wysoko. Punktowo niby jesteśmy blisko, jednak nie miałem szans go dogonić. Fischer jest znakomitym zawodnikiem, w ostatnich latach rzadko wypadał poza trójkę w klasyfikacji końcowej" - powiedział mistrz świata z 1995 roku. Sikora podjął decyzję, że startować będzie jeszcze co najmniej dwa lata. "W 2008 roku zastanowię się co dalej i czy w ogóle będzie coś dalej. Nie chcę teraz deklarować, że wystartuję w Vancouver, bo to zbyt odległa przyszłość i mógłbym nie spełnić obietnicy. Mnie zależy na tym, żeby startować do chwili, kiedy stać mnie będzie jeszcze na dobre wyniki. Start dla startu mnie nie interesuje" - podkreślił zawodnik. W polskiej kadrze brakuje następców Sikory. Młodzi zawodnicy w PŚ są tłem dla rywali z innych ekip, podobnie było na ZIO w Turynie. "Zgadzam się z trenerem Bondarukiem, że brakuje nam młodych zawodników. Trzeba stawiać na tych, których mamy i liczyć na postępy. Ciekawe jest to, że w wieku szkolnym biathlon uprawia bardzo dużo osób. Niestety później zdecydowana większość porzuca sport. Problem jest taki, że w Polsce nie ma obiektów do trenowania, trzeba dużo wyjeżdżać, a to przeszkadza w kształceniu się. Młodzi ludzie stają przed wyborem - nauka czy sport i wybierają to pierwsze. Zresztą nie dotyczy to tylko biathlonu" - powiedział biathlonista. Zakończenie PŚ nie oznacza, że Sikora będzie mógł udać się na zasłużony odpoczynek. Przed nim jeszcze mistrzostwa Polski na początku kwietnia. "Jak zawsze wystartuję na poważnie. Już taki jestem, że nie odpuszczam - podkreślił. A potem na urlop! Jeszcze po igrzyskach ustaliliśmy z żoną, że jedziemy. W ostatnich latach zawsze mi coś przeszkadzało - zgrupowania, starty, przygotowania... Teraz już nie ma odwrotu. Żona zastanawia się tylko jakie miejsce wybrać". Sikora do Polski leci w poniedziałek rano. W południe w Warszawie weźmie udział w konferencji prasowej.