Aleksandra Mirosław to jedna z naszych najlepszych wspinaczek sportowych. Zawodniczka jest dwukrotną mistrzynią świata we wspinaczce na czas oraz trzykrotną mistrzynią świata juniorów. W 2021 podczas igrzysk olimpijskich w Tokio zawodniczka zajęła 4. miejsce, wygrywając wspinaczkę na czas i dodatkowo ustanawiając rekord świata wynoszący 6,84 s. Niebawem nasza gwiazda stanie przed kolejną szansą wyśrubowania swojego wyniku. Polka szczere o występie na igrzyskach. Nie zamierzała owijać w bawełnę 30-latka pochodząca z Lublina w ubiegłym roku zapewniła sobie kwalifikację olimpijską. Reprezentantka Polski wygrała kontynentalne zawody w Rzymie i teraz może spokojnie przygotowywać się do najważniejszej imprezy sportowej w tym roku. Z jakim nastawieniem podchodzi do tego wydarzenia? "Przez te wszystkie lata ja się na to przygotowywałam. Wiedziałam, że to nadejdzie, że jeśli będę w topie - a co do tego nie miałam wątpliwości - to będzie się to działo. Dlatego cieszę się, że zdobyłam kwalifikację olimpijską we wrześniu. Stopniowo mogę sobie to przerabiać. Rok olimpijski jest na tyle wyjątkowy, że to zainteresowanie mediów wokół nie tylko mojej osoby, ale i innych sportowców w Polsce, jest bardzo duże" - wyznała "Biało-Czerwona" w Podcaście Olimpijskim Interii Sport. "Na igrzyskach będę dopiero drugi raz, tak samo jak moja dyscyplina. (...) Natomiast moje nastawienie w kontekście igrzysk się nie zmienia. Jadę je przeżyć, cieszę się, że mogę przejść tę drogę po raz drugi, teraz przygotowując się stricte w mojej konkurencji" - zaznaczyła sportsmenka. Zawodniczka skupia na razie na bieżących startach. W miniony weekend rywalizowała w chińskim Wujiang. Co za wynik Polki. Nawet tego nie kryje, padły piękne słowa W sobotę (13 kwietnia) odbyły się pierwsze zawody Pucharu Świata we wspinaczce sportowej w tym sezonie. 30-latka w eliminacjach została sklasyfikowana na 6. miejscu, a jej czas wynosił 6,87 sek. Później było już tylko lepiej. W ćwierćfinale i półfinale nasza gwiazda zakończyła wyścig z czasem 6,33 sek. W walce o awans do finału mistrzyni świata pokonała Aleksandrę Kałucką, która nie ukończyła swojego biegu, ponieważ odpadła od ścianki. W decydującym pojedynku Mirosław błysnęła formą. Polka zwyciężyła w zawodach z czasem 6,24 s, i dodatkowo wyrównała własny rekord świata. Po wszystkim podzieliła się wrażeniami w mediach społecznościowych. "Nic, co warto nie przychodzi łatwo. Wczorajsze złoto to nie tylko medal, który zawisnął na mojej szyi, ale też symbol walki, która stoczyłam sama ze sobą w czasie tego startu. 24h pomiędzy eliminacjami i finałami było wymagające, ale gdzieś tam w międzyczasie zrozumiałam, a może bardziej przypomniałam sobie, że finały to czysta kartka papieru i to ode mnie zależy co na niej zapiszę" - napisała 30-latka na Instagramie. Następnie sportsmenka krótko oceniła swoje osiągnięcie i podziękowała dwóm osobom wsparcie. "I tak zrobiłam. I jestem dumna z tego. I jestem wdzięczna, że tej walki nie musiałam toczyć sama, bo były przy mnie dwie wyjątkowe osoby. I chciałabym im za to podziękować. Kto, co i jak to już pozostawię dla siebie" - zakończyła "Biało-Czerwona".