Doping to sztuczne zwiększanie swoich możliwości fizycznych i psychicznych poprzez wykorzystywanie niedozwolonych substancji oraz zakazanych metod. Na przestrzeni lat, a nawet wieków pojawiały się coraz to nowsze formy stosowania dopingu w sporcie. Ponoć jeszcze przed Chrystusem, bo już w VI w. p. n. e, dochodziło do kontrolowania sportowców na zawartość alkoholu w organizmie uczestników zmagań greckich igrzysk. Robił to kapłan, sprawdzając oddech sportowca. Narządy w starożytnym Rzymie? Stymulanty stosowano także w starożytnym Rzymie. Wówczas gladiatorzy podczas walk wspomagali się, podobnie jak w Grecji, alkoholem i mieszanką nieznanych nikomu składników. Po latach stwierdzono, że były to najprawdopodobniej ludzkie oraz zwierzęce narządy. Zażywanie różnych substancji, mających na celu pobudzanie organizmu, praktykowano także w życiu codziennym różnych cywilizacji. Na przykład mieszkańcy Afryki po dziś dzień żują świeże liście krzewu Catha edulis czy też spożywają orzeszki kola, co ma poprawiać samopoczucie, zaspokoić głód i obniżać poziom zmęczenia. Aztekowie z kolei, a konkretniej kapłani podczas obrzędów religijnych, korzystali z roślin działających na psychikę, które miały doprowadzić do ekstazy i kontaktu z bóstwami. Wyciąg z jąder i substancje hormonalne Wracając do zagadnienia dopingu w sporcie, należy przenieść się do czasów nowożytnych. U kresu XIX wieku francuski lekarz Charles-Édouard Brown-Séquard, profesor na Harwardzie, eksperymentował na własnym ciele. Jedna z hipotez głosi, że wstrzyknął sobie wyciąg z jąder świnek morskich oraz psów. Po przeprowadzonych badaniach w przedstawionym raporcie zawarł informacje m.in. o tym jakoby jego siła wzrosła, a także możliwości umysłowe i apetyt uległy znaczącej poprawie. Brown-Séquard stwierdził, że po 10 zastrzykach poczuł się fizycznie i mentalnie młodszy o 30 lat, ale ten stan trwał krótko po eksperymencie. Większość uczonych całkowicie nie brała na poważnie tezy postawionej przez Brown-Séquarda. Może nie są to autentyczne korzyści, które udało mu się osiągnąć, niemniej jednak można uznać Francuza za prekursora w dziedzinie nowożytnych badań nad wspomaganiem ludzkiego organizmu. Lance Amstrong. Największy dopingowy oszust w dziejach sportu? Ponoć już w 1896 roku fizjolog Oskar Zoth wraz ze współpracownikiem Fritzem Preglem mieli jako pierwsi zaproponować wstrzykiwanie sportowcom substancji hormonalnych. Na przełomie XIX i XX stulecia wielu naukowców zaczęło coraz bardziej zajmować się tematem możliwości wydolności człowieka. W latach 1920-40 uczeni badali kwestię hormonów płciowych oraz różnych metod syntetyzowania testosteronu. W 1935 r. odkryto i wyizolowano testosteron. Zaczęły powstawać leki zwiększające libido, przywracające witalność właśnie w oparciu o ten męski hormon. Testosteron, amfetamina, środki anaboliczne po II wojnie światowej Pierwszym przypadkiem zastosowania testosteronu w sporcie był 18-letni Wallah Halloway, który po zastrzykach notorycznie wygrywał wyścigi konne kłusaków. Za pionierów dopingu anabolicznego uważa się radzieckich ciężarowców, którzy w pierwszym międzynarodowym starcie na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach w 1952 roku w siedmiu konkurencjach wywalczyli 7 medali. Amerykanie, którzy byli w tamtym czasie główną potęgą w sporcie (są nią do dzisiaj) szybko podpatrzyli działania największego rywala i zaczęli stosować własne skuteczniejsze metody z udziałem środków anabolicznych. Przykra wpadka po seksie. Czy to możliwe? Turinabol, kokaina i efedryna Po kilkunastu latach na jaw wyszła prawda o tym, że sportowcy z NRD jako pierwsi stosowali turinabol (małe niebieskie tabletki), który dawał im sporą przewagę nad innymi reprezentacjami, zwłaszcza w latach 70. Nikt nie mówił stosującym o skutkach ubocznych, a u kobiet środek wywoływał maskulinizację. W tej samej dekadzie w innych krajach powszechnie stosowane były kokaina czy efedryna. Transfuzja krwi, EPO i stanozolol Na początku lat 80. popularny stał się doping w sporcie za sprawą transfuzji krwi, a w końcówce dekady często stosowany był hormon wzrostu. Ostatnie dziesięciolecie XX wieku to przede wszystkim stosowanie erytropoetyny (słynnego EPO), a w końcówce stulecia sportowcy coraz chętniej zaczęli sięgać po stanozolol, zwłaszcza lekkoatleci czy zapaśnicy. XXI wiek a doping w sporcie W obecnym stuleciu rozwinęło się stosowanie EPO, a zwłaszcza ludzkiego hormonu wzrostu (hGF). Ostatnie lata pokazują, że co raz głośniej mówi się także o dopingu genowym. Naukowcy wyróżnili około 200 wariantów genów, w które można ingerować, a bezpośrednio od nich może zależeć lepsza wydolność sportowca oraz wzrost masy ciała i masy mięśniowej. Sportowcy szczególnie mocno muszą także uważać na wszelkiego rodzaju odżywki i suplementy, których w XXI wieku pojawia się na rynku coraz więcej. Zdaniem profesor Navarro z Einstein Medical Center w amerykańskiej Filadelfii niemal 80 procent odżywek sportowych zawiera dodatkowe, niewymienione na etykietach i niebezpieczne dla zdrowia i życia substancje. Przede wszystkim chodzi o sterydy anaboliczne czy hormony. Doping w sporcie. Konsekwencje mogą być drastyczne Nie ulega wątpliwości, że doping w sporcie stale będzie się rozwijał. Ciągłe nowinki w tym zakresie sprawiają, że wszelkie organy antydopingowe zawsze są o jeden krok za przestępcami, bo tak należy otwarcie nazywać osoby, które w niedozwolony sposób chcą rywalizować z uczciwie trenującymi sportowcami. Niestety, chęć bycia najlepszym w danej dyscyplinie, konkurencji oraz pragnienie pójścia "na skróty" prowadzą do tego, iż sportowcy sięgają po różnorodne wspomagacze zwane po prostu dopingiem. Ranili i zabijali w imię socjalizmu. Wszystko w blasku olimpijskich świateł Warto wspomnieć, że najczęściej stosowanie dopingu kończy się kilkuletnią lub kilkumiesięczną dyskwalifikacją, bądź też odebraniem zdobytego trofeum. Największą karą za oszustwo może być dożywotni rozbrat ze sportem, a nawet śmierć.