Simone Biles na igrzyska olimpijskie w Tokio przyjeżdżała jamo czterokrotna złota medalistka poprzednich igrzysk w Rio de Janeiro (2016). Dwa lata przed występem w stolicy Japonii przywiozła z mistrzostw świata w gimnastyce sportowej w Stuttgarcie pięć złotych krążków. Potem jednak przyszła pandemia. I wszystko się zmieniło. Nie pozostała ona bez wpływu na zdrowie psychiczne wielkiej gwiazdy światowego sportu. W Tokio wymagano od niej bicia rekordów i sięgania po kolejne złote medale. Zakończyło się załamaniem nerwowym. Simone Biles: Powinnam była zrezygnować ze sportu przed Tokio Wstrząsające wyznanie Simone Biles: czułam, jakby pękały mi przewody w ciele Przytłoczyła ją presja i przydomki, które jej nadawano. Stawiano ją w jednym szeregu z Michealem Jordanem, Tigerem Woodsem czy Sereną Williams. Prasa pisała o niej w samych superlatywach, tworząc obraz idealnej gimnastyczki, która nie może pomylić się na macie. Podczas drużynowych zawodów w igrzyskach w Tokio Biles potknęła się na macie, przez co uzyskała najgorszy wynik. Gwiazda przytuliła się do swojego trenera i zeszła w asyście lekarza zespołu. Po tym incydencie trener kadry USA ogłosił, że Biles nie wystąpi w finale drużynowego konkursu. Tłumaczył to załamaniem zawodniczki.Amerykanka nie wystąpiła też w wieloboju indywidualnym, choć była najlepsza w kwalifikacjach. Pojawiła się tylko w ćwiczeniach na równoważni, w których zdobyła brązowy medal, choć wydawało się, że dla niej to koniec marzeń. Z jej organizmem nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Wyobraźnię przestrzenną zastąpił zamęt. - Załamałam się, jak nigdy dotąd - przyznała. Zaraz po tych wydarzeniach zadzwoniła do swojej babci, która ją adoptowała, bo jej biologiczna matka nie mogła sprawować opieki rodzicielskiej z powodu uzależnienia od alkoholu i narkotyków, i powiedziała: - Nie mogę tego zrobić. Nie mogę w ogóle ćwiczyć. Jak się okazało, była w takim stanie, że nawet kiedy patrzyła na ewolucje wykonywane przez inne zawodniczki, to miała ochotę zwymiotować. Musiała zażywać leki antydepresyjne. - Czułam się tak, jakby pękły mi jakieś przewody w ciele. Połączenie przestało działać. Nie wiedziałam, co się dzieje - tak z perspektywy czasu skomentowała Biles wydarzenia z Tokio. Do stanu, w jakim się znalazła, poza presją i oczekiwania, dużą rolę odegrała pandemia oraz sprawa wykorzystywania amerykańskich gimnastyczek przez byłego lekarza Larry'ego Nassara. Biles była w końcu jednym ze świadków. - Im bliżej było igrzysk w Tokio, tym więcej myśli kłębiło się w mojej głowie. Doszło do tego, że nie mogłam spać. Całkowicie zdeptała mnie pandemia. Moje życie w pewnym momencie zaczęło się ograniczać tylko do odwiedzania siłowni. Ze względu na protokoły bezpieczeństwa cały czas siedziałam w domu. To powodowało, że zbyt często zostawałam tylko ze swoimi myślami - opowiadała Biles mediom. - W Japonii sytuacja jeszcze się pogorszyła. Wszystko przez to, że ze względu na covid i testy, nie mogłam nawet spotykać się z koleżankami z drużyny. Zaczęło pojawiać się coraz więcej wątpliwości, aż wreszcie pojawiły się lęki - dodała. Dopadło ją "twisties". To działało jak paraliż To, co czuła wówczas Biles, znalazło odzwierciedlenie w upadku na igrzyskach w Tokio. Amerykanka nagle zaczęła mieć zaburzenie propriocepcji, co działało jak paraliż. To było tak zwane "twisties". To nieformalny termin w odniesieniu do pewnego rodzaju blokady psychicznej, której może doświadczyć gimnastyczka kiedy jest w powietrzu i obraca się wokół własnej osi. Co to takiego propriocepcja? To zdolność organizmu do identyfikowania swojego położenia oraz ruchów. To właśnie dzięki czuciu głębokiemu możemy się swobodnie poruszać, bez myślenia o otoczeniu, w którym się znajdujemy. U osób z zaburzeniami propriocepcji bodźce przekazywane przez układ nerwowy są zbyt intensywne lub docierają do mózgu zbyt późno. Pojawiają się wówczas zaburzenia równowagi, zaburzenia koordynacji, częste upadki. Biles zdołała uporać się z tym problemem jeszcze w Tokio i sięgnęła po brązowy medal na równoważni. Triumfalny powrót do sportu Przez dwa ostatnie lata właściwie nie pokazywała się światu na macie gimnastycznej. Teraz wróciła. W mistrzostwach świata w Antwerpii, w której debiutowała w światowym czempionacie przed dziesięcioma laty, była wielką gwiazdą. Zdobyła siedem medali: cztery złote, dwa srebrne i jeden brązowy. W sumie w historii MŚ ma na koncie już 23 triumfy. Pod tym względem jeszcze długo pozostanie niedościgniona. Jak się okazuje, Biles bardzo pomogło małżeństwo. Parą z Jonathanem Owensem, zawodnikiem futbolu amerykańskiego w lidze NFL, są od 2020 roku, a ślub wzięli w kwietniu tego roku. - Kiedyś byłam żoną gimnastyki. Miałam życie zaplanowane co do minuty. Teraz gimnastyka stała się tylko częścią mojego dnia. Trenuję i mówię sobie, że muszę wracać do męża, do psów, do obowiązków, jakie na mnie czekają w domu. Po prostu zaczęłam się cieszyć nowym życiem - przyznała Biles. Amerykanka w przyszłym roku będzie miała 27 lat. Tam, mierząca zaledwie 142 centymetry wzrostu, Biles będzie chciała sięgnąć po kolejne złote medale. W stolicy Francji ma zamiar rozprawić się z demonami, jakie ją dopadły trzy lata wcześniej w Tokio. Rosyjscy sportowcy oskarżeni o zdradę. "Jak spojrzysz w twarz dzieciom?"