- W poniedziałek wyjechałem z domu w Marklowicach (powiat wodzisławski) samochodem, ale już nie mogłem wrócić. Po powrocie z treningu w klubie Koka Jastrzębie musiałem auto zostawić na górce przy kościele w rodzinnej miejscowości. Zdjąłem buty, podwinąłem spodnie i dalej poszedłem pieszo. Piwnice w domu już były zalane - powiedział Robert Radlak, który pracuje w kadrze, z różnymi grupami wiekowymi, od 2003 roku. - Na szczęście woda w rzece Piotrówce, która jest dopływem Olzy, opadła i mogę przez przeszkód dostać się do domu. Wcześniej zastanawiałem się gdzie ewakuować rodzinę. Zamieszkalibyśmy chyba u teściów - dodał szkoleniowiec Urszuli Sadkowskiej, a wcześniej Beaty Maksymow. - We wtorek zadzwoniła do mnie Ulka Sadkowska z pytaniem: Jeśli są dla mnie wielkie gumowce (judoczka mierzy 195 cm wzrostu - PAP), to przyjadę i pomogę ładować piasek do worków. Na szczęście, udało się już opanować sytuację, choć sporo się napracowaliśmy - stwierdził Radlak, który zamiast treningu na tatami, miał równie wyczerpujące zajęcia ze szpadlem w Marklowicach. Oprócz Radlaka, w składzie reprezentacji Polski na Grand Slam w Rio de Janeiro (22-23 maja) i Puchar Świata w Sao Paulo (29-30 maja) są: Sadkowska (+78 kg), Tomasz Adamiec (73), Krzysztof Wiłkomirski (73), Łukasz Błach (81) i Janusz Wojnarowicz (+100).