Podkreślił, że od marca liczba zawodowych szachistów nie wzrosła istotnie, natomiast bardzo się rozszerzył "spód piramidy"."Przybyło ludzi lubiących po prostu grać. Myślę, że kiedy znów ruszą turnieje na żywo, to wielu z nich się na takich zawodach pojawi. Przekonali się, że to jest ciekawa rozgrywka" - ocenił.Zauważył, że szachy w internecie bardzo poszerzają możliwości najmłodszych zawodników."Bez większych kosztów mogą się zmierzyć w oficjalnych meczach z przeciwnikami z całego świata. Niedawno drużyna Hetmana GKS Katowice złożona z graczy w wieku 8, 10 i 12 lat rywalizowała w turnieju z drużynami z RPA, Armenii, Azerbejdżanu i Litwy. To duży +kopniak+ motywacyjny. Dzieciaki z GKS grają też w elektronicznej Bundeslidze, gdzie jest kilkanaście poziomów, można w jednym tygodniu awansować, w kolejnym - spaść" - wyjaśnił Turlej.Podkreślił, że kibicowanie zmaganiom szachistów przeniosło się do internetu wcześniej niż to się stało - z konieczności - w przypadku innych dyscyplin."Pamiętamy ze starych gazet takie zdjęcia z meczów Karpow - Kasparow, gdzie tłum ludzi patrzył w ciszy na ruchy pokazywane na wielkiej szachownicy. Teraz pomaga technologia. Kto może to, oczywiście, podejdzie na salę gry, aby przez 15-20 minut zobaczyć z bliska zawodników. Niewielu wysiedzi po pięć godzin. Poza tym dużo ludzi lubi sobie sprawdzić na telefonie czy w komputerze jaka jest najlepsza możliwość kontynuacji w danej pozycji na szachownicy. Kiedy się jest w sali gry, to trzeba obserwować w ciszy, a używanie wszelkich urządzeń elektronicznych jest niedozwolone"- powiedział.Jego zdaniem w kibicowaniu szachom w "realu" i w sieci nie ma takiej różnicy, jak - na przykład - jest to w Polsce w przypadku skoków narciarskich czy siatkówki."Tym niemniej dla osoby, która gra, lubi szachy, to niezapomniane przeżycie być blisko fizycznie najlepszych zawodników" - zaznaczył.Podkreślił, że wyznacznikiem rozwoju szachów w internecie jest "sieciowy" sukces finansowy norweskiego mistrza świata Norwega Magnusa Carlsena, który został najlepiej zarabiającym e-sportowcem w 2020 roku."Z uwagi na to, że zawody przeniosły się do internetu, zarobił tam ponad pół miliona dolarów" - stwierdził Turlej. Przyznał, że choć przepisy gry nie zmieniły się, to kiedyś szachy były bardziej "romantyczne"."Dziś, z uwagi na wsparcie komputerów i to, że znamy partie starych mistrzów, gra się inaczej. Nie jest to taka gra +na hura+, która na pewno odpowiadałaby kibicom najbardziej. Wszystko jest bardziej wyważone, przekalkulowane" - posumował.Autor: Piotr Girczys gir/ giel/ cegl/