W świecie kulturystyki przełom. Najpierw mistrzostwa świata mężczyzn w Iranie (wrzesień), potem globalny czempionat kobiet w Japonii (grudzień). Na tych imprezach sportowcy z Rosji i Białorusi wystąpią pod flagami narodowymi i będą mogli wysłuchać hymnów. Decyzję podjął Komitet Wykonawczy Międzynarodowej Federacji Kulturystyki (IFBB) bezwzględną większością głosów. Postanowienie ma charakter wiążący. Machina propagandowa w obu potraktowanych przychylnie krajach ruszyła momentalnie. Los Rybusa przypieczętowany, wszystko jasne. Rosjanie wydali oświadczenie ws. piłkarza "Napięliśmy mięśnie, nasi kulturyści wracają pod rosyjską flagą na międzynarodowe zawody mistrzowskie. Teraz to samo pozostaje osiągnąć w sportach olimpijskich" - to fragment triumfalnej odezwy zamieszczonej w serwisie sport-express.ru. Rosja i Białoruś triumfują. Ale nie na długo. Na igrzyskach w Paryżu wyłomu nie będzie Kulturyści z obu krajów zaangażowanych w wojnę z Ukrainą do tej pory mogli występować pod swoimi flagami, ale nie w mistrzostwach świata i Europy. Tam obowiązywały ich symbole neutralne. Zatwierdzona zmiana ma więc dla nich znaczenie fundamentalne. Kreml długo wierzył, że podobnie sprawy ułożą się w odniesieniu do rywalizacji olimpijskiej. O takim scenariuszu nie ma jednak mowy. Przy każdej sposobności rosyjscy propagandyści podkreślają poczucie krzywdy, jaka rzekomo ich dotknęła. - Udział w igrzyskach olimpijskich to marzenie każdego sportowca. Ale warunki są dyskryminujące i sprzeczne z zasadami sportu. W ten sposób szkodzą samym igrzyskom, a nie rosyjskiemu sportowi. To jest absolutnie nie do przyjęcia - grzmiał w rodzimych mediach minister sportu Oleg Matytsin. Co ciekawe, część sportowców z Rosji i Białorusi zaczyna... odmawiać udziału w zbliżających się igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Więcej piszemy o tym TUTAJ.