Jeżeli Rosja wystartuje w Paryżu, to pod neutralną flagą - tak jak startuje teraz w rozmaitych zawodach międzynarodowych, o ile poszczególne federacje pozwolą rosyjskim sportowcom na taki występ. Nie jest to wcale regułą mimo zaleceń Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, by na takie starty pozwalać pod neutralną flagą, bez barw i hymny oraz pod warunkiem spełnienia warunków deklaracji neutralności. W praktyce oznacza ona brak poparcia dla wojny w Ukrainie, co w Rosji postrzegane jest często jako zdradę interesu narodowego. Dyskusja czy wręcz awantura, jaka ogarnęła kraj, dotyczy tego, czy Rosja powinna czekać na decyzje MKOl i wykorzystać każda możliwość międzynarodowych i olimpijskich startów, czy unieść się dumą i sama wycofać z igrzysk. Aleksandr Żulin, były mistrz świata i dwukrotny medalista olimpijski w łyżwiarstwie figurowym bardzo mocno potępił nawoływania do bojkotu zawodów czy też zniechęcanie zawodników do startów, nawet w neutralnych barwach. Poparła go też Tatiana Tarasowa w rozmowie z "Ria Novosti Sport". "Nie ma potrzeby bojkotu międzynarodowych zawodów i nie ma potrzeby zachęcania do tego sportowców. Jeśli jest taka możliwość, musimy uczestniczyć" - powiedziała Tarasowa. I to właśnie tej dwójce się teraz oberwało. Dążenie do olimpijskiego startu Rosji to zdrada Deputowany Roman Teriuszkow bez pardonu zaatakował zasłużone dla rosyjskiego sportu osoby i ich podejście do igrzysk nazwał wręcz "zdradą". Jego zdaniem, zdradą ojczyzny i zasad patriotyzmu jest zgoda na traktowanie Rosji jako kraju drugiej kategorii, a tak ma być potraktowana na igrzyskach w Paryżu, o ile na nich wystartuje. A skoro tak, nie należy na nie jechać. Rosyjska mistrzyni olimpijska zalana łzami. "To koniec, nie ma nadziei" - Tatiana Tarasowa, podobnie jak Aleksandr Żulin, stawiają karierę sportowców ponad wszystko. Interesy państwa mało ich interesują, najważniejsze są dla nich tytuły i korzyści wynikające z sukcesów sportowych. Chcą być sławni i znani, chcą wygrywać, a nieważne dla nich jest to, jakim kosztem się to odbywa. To typowi przedstawiciele światowego sportu - powiedział. I dodał, że rosyjski sport zawsze kojarzył się z dumą narodową, z godłem, flagą i hymnem, z reprezentowaniem konkretnego państwa, a nie jakiegoś bytu pod neutralną flagą. Przedstawiciel Dumy Państwowej uważa, że dążenie do startu Rosji w Paryżu na takich zasadach jest dążeniem do pozbawienia jej suwerenności. Nie tylko nie powinno być tolerowane w kraju, ale wręcz potępione i ścigane jako zdrada. - Ci trenerzy chcą promować pozbawienie Rosji suwerenności państwowej na światowej arenie sportowej, zgodnie z wymaganiami i widzimisię Zachodu. Rosja nie potrzebuje takich trenerów, nasz kraj zawsze opierał się na patriotach - dodał.