Wygrana Dudy z prowadzącym w turnieju liderem rankingu FIDE i mistrzem świata od 2013 roku to największa niespodzianka norweskiej imprezy. Arcymistrz z Wieliczki ubogacił sobotnim sukcesem ten piękny dzień polskiego sportu. Wieczorem, po późnej kolacji, przyznał w rozmowie telefonicznej, że przystępując do gry z utytułowanym reprezentantem gospodarzy nie znał wyniku finałowego meczu tenisistki Igi Świątek w turnieju French Open. Zwycięskie fluidy z Paryża najwyraźniej popłynęły do Stavanger. "Początkowo wcale nie czułem się zwycięzcą, bo wpadłem w wariant, który nie jest wygodny dla białych. Modliłem się nawet, żeby nie przegrać w miniaturze, czyli po mniej niż 25 pierwszych ruchach. Potem jednak wszystko się zmieniło. Przeciwnik zagrał niedokładnie, pozycja się skomplikowała, ale uzyskałem przewagę materialną. Rywal z kolei liczył na atak na mojego króla. Musiałem się bronić bardzo precyzyjnie. Wciąż było ciężko, wydawało mi się, że mogłem stać lepiej, zwłaszcza że zużyłem dużo czasu, ale potem i to się wyrównało, zrobiła się ruletka, można powiedzieć" - analizował pojedynek 22-letni najlepszy polski szachista. Mistrz świata długo starał się wybronić w przegranej dla siebie pozycji, poddał się po 63 posunięciach, chociaż zdaniem m.in. komentujących partię na żywo rosyjskich arcymistrzów Władimira Kramnika i Piotra Swidlera, mógł to uczynić znacznie wcześniej. "Nie chciał stracić punktów. Tym bardziej, że porażka oznaczała koniec jego rekordowej serii - 125 kolejnych partii klasycznych bez przegranej" - zaznaczył Duda, który w tym roku wygrał z Carlsenem już drugi raz, a w ostatnich czterech pojedynkach z osiem lat starszym Norwegiem ma dodatni bilans: dwa zwycięstwa i dwie porażki. Wcześniej pokonał go w partii szachów szybkich w maju w turnieju online Lindores Ammey Rapid Challenge, zaliczanym do cyklu Magnus Carlsen Invitational. Natomiast w styczniu ich klasyczna partia w holenderskim Wijk aan Zee zakończyła się remisem, podobnie jak pojedynek podczas mistrzostw świata w szachach błyskawicznych w grudniu 2019 w Moskwie. Z Carlsenem Duda przegrał tylko trzy pierwsze pojedynki. Jest też jedynym polskim szachistą w historii, który dwukrotnie pokonał aktualnego mistrza świata. Po jednej partii z panującymi czempionami wygrali: Akiba Rubinstein (z Emanuelem Laskerem w Petersburgu, 1909 r.), Ksawery Tartakower (z Aleksandrem Alechinem w Folkestone, 1933), Michał Krasenkow (z mistrzem świata FIDE Anatolijem Karpowem w Polanicy-Zdroju, 1998) i Radosław Wojtaszek (z Carlsenem w Wijk aan Zee, 2015). Już w niedzielę, w szóstej rundzie Altibox Norway Chess dojdzie do rewanżu między Carlsenem i Dudą, który tym razem zagra czarnymi. "Znów będzie ciężko. Wiadomo, że w takiej grze główne zadanie czarnych to wyrównać pozycję, a potem jak będzie tak będzie. Trudno powiedzieć z jakim nastawieniem Norweg przystąpi do gry - czy będzie załamany po tej przegranej, spróbuje z tego powodu zagrać bardzo agresywnie czy też wybierze swój normalny styl, tak często prowadzący go do wygranych" - ocenił Polak. W dniu przerwy w Stavanger mówił on, że to najgorszy turniej w jego karierze. Po trzech porażkach i remisie w partii z niżej klasyfikowanym rywalem jego bieżący ranking obniżył się o 16 punktów. Teraz odrobił siedem punktów. Nastrój się poprawił. "Tak naprawdę to nadal nie wiadomo, w jakim jestem miejscu. Z jednej strony zły turniej, nadal straty rankingowe, ale z drugiej - jeśli się wygrywa z mistrzem świata, który w dodatku nie przegrał patii od ponad dwóch lat, to myślę, że dyspozycja wróciła. Tak, humor się poprawił, ale zobaczymy co będzie dalej" - zakończył Duda. Na półmetku rywalizacji w Stavanger prowadzenie objął Lewon Aronian z Armenii - 11 pkt, który wyprzedza Irańczyka Alirezę Firouzję - 10. Carlsen z 9 pkt spadł na trzecie miejsce, czwarty jest Amerykanin Fabiano Caruana - 7, Duda awansował na piąte miejsce - 4, a stawkę zamyka drugi reprezentant gospodarzy Aryan Tari - 1,5. Polaka czekają jeszcze partie z każdym z tych rywali. Turniej zakończy się w piątek. cegl/ co/