Sobotni finał był powtórką sprzed roku, kiedy również na stadionie miejskim na Widzewie zmierzyły się ekipy z Łodzi i Sopotu. Budowlani bronili mistrzostwa przed własną publicznością, dzięki pozycji lidera po sezonie zasadniczym. Następie, w półfinale pokonali Lechię Gdańsk 41:21. Sopocianie pierwszą część rozgrywek zakończyli na trzeciej pozycji, ze stratą siedmiu punktów do Budowlanych. W półfinale zwyciężyli zaś Pogoń Siedlce 23:15. W decydującym pojedynku jego gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego pokazali, że nie zamierzają rozstawać się z tytułem. Zepchnęli rywali do defensywy, co szybko zamienili na punkty. Już w piątej minucie kładąc piłkę na polu punktowym rywali wynik otworzył Piotr Karpiński II, a prowadzenie podwyższył Paul Walters. Niespełna dziesięć minut później Budowlani wygrywali 12:0 po tym, jak kolejne przyłożenie zdobył młynarz z RPA Wilhelmus Staphorst. To był jednak dopiero początek emocji i widowiska godnego finału. W drugiej części pierwszej połowy inicjatywę przejęli bowiem sopocianie. Połowę ich strat celnymi trafieniami z rzutów karnych zmniejszył Wojciech Piotrowicz. W efekcie na przerwę obrońcy tytułu schodzili przy stanie 12:6, co w rugby nie jest bezpieczną zaliczką. Druga część spotkania należała już jednak do podopiecznych trenera Przmysława Szyburskiego. Dość szybko po zmianie stron łodzian do kolejnego tytułu przybliżyli Walters i Tomasz Kozakiewicz. Obaj zdobyli punkty po przyłożeniach, a do tego przy podwyższeniu nie pomylił się łącznik ataku z RPA. W międzyczasie dorobek Ogniwa ponownie powiększył z rzutu karnego Piotrowicz, lecz przewaga Budowlanych była już wyraźna (26:9). Kolejne punkty dla nich zdobyli Staphorst i Walters, a w odpowiedzi piłkę na polu punktowym łodzian położył Mateusz Plichta. W ostatniej minucie zasłużony triumf Budowlanych przypieczętował Robert Bosiacki, ustalając wynik finału - 38:16. W sobotę łodzianie wywalczyli ósmy tytuł w historii klubu (pięć z nich zdobyli jako KS Budowlani Łódź) i trzeci rzędu. Wcześniej triumfowali w latach: 2017, 2016, 2010, 2009, 2007, 2006 i 1983 roku. Ogniwo najlepszą drużyną rozgrywek było dziewięciokrotnie. Po raz ostatni w 2003 roku. Brązowym medal zdobyli rugbiści Pogoni Siedlce, którzy w sobotę na własnym boisku pokonali Lechię Gdańsk 5:0. Przemysław Szyburski (trener Master Pharm Budowlani Łódź): "Zasłużyliśmy na ten tytuł. Po drodze do tego mistrzostwa dwa razy pośliznęła nam się noga, ale teraz uważam, że to pomogło nam w dzisiejszym sukcesie. Może gdyby nie te dwie porażki mielibyśmy głowę w chmurach i nie cieszylibyśmy się teraz z trzeciego mistrzostwa z rzędu. Przeszliśmy do historii i ta drużyna na to zasłużyła. - Mecz finałowy był godny tego miana. Tak, jak kibice przychodzą na piłkę nożną oglądać bramki, tak na rugby oklaskiwać przyłożenia. My w decydującym meczu sześć razy kładliśmy piłkę w polu punktowym rywali, co zdarza się rzadko w pojedynkach o taką stawkę. W tym spotkaniu zrobiliśmy wszystko, co mieliśmy zrobić i za to dziękuję moim zawodnikom i współpracownikom". Michał Mirosz (kapitan Master Pharm Budowlani Łódź): "Trzeci tytuł z rzędu to nie jest kwestia przyzwyczajenia, lecz ciężkiej pracy. To była naprawdę bardzo ciężka robota. Mam nadzieję, że nie jest to nasz ostatni tytuł, bo ambicja cały czas jest wielka. Wynik finału mówi sam za siebie. Była duża dominacja z naszej strony, szczególnie jeśli chodzi o obronę. Nie pozwoliliśmy rywalom rozrzucać piłki, co było efektem dobrze obrobionej lekcji z poprzedniego spotkania z Ogniwem". Karol Czyż (trener Ogniwa Sopot): "Taktycznie i technicznie dorównywaliśmy dziś Budowlanym, ale zdecydowała przewaga siłowa młyna dyktowanego. W tej formacji łodzianie zagrali świetnie i stąd taki wynik. Dla mnie małym pocieszeniem może być to, że w finale zdobyliśmy pierwsze przyłożenie w ostatniej historii naszych spotkań o tytuł. Jesteśmy wicemistrzami i cieszymy się, że udało nam się obronić to miejsce". Piotr Zeszutek (kapitan Ogniwa Sopot): "Patrząc pod kątem meczu finałowego srebro trzeba uznać za sukces. Budowlani zagrali bardzo mocne zawody. Zdominowali nas fizycznie w formacji młyna i nie mieliśmy na to żadnej recepty. My byliśmy lepsi w otwartej grze, lecz to nie pozwoliło nam zwyciężyć. Kolejny raz jesteśmy drudzy. Trzeba jednak pamiętać, że jest to drugie miejsce w Polsce i to też powód do dumy". Master Pharm Budowlani Łódź - Ogniwo Sopot 38:16 (12:6)Master Pharm Budowlani Łódź: Paul Walters 13, Wilhelmus Staphorst 10, Piotr Karpiński II 5, Tomasz Kozakiewicz 5, Rafał Bosiacki 5 Ogniwo Sopot: Wojciech Piotrowicz 11, Mateusz Plichta 5.