Ta informacja spadła na kibiców amerykańskiego sportu niczym grom z jasnego nieba - tuż przed weekendem media zza oceanu poinformowały o tym, że w wieku zaledwie 26-lat zmarł futbolista Brian Wallace. Brian Wallace przed śmiercią przeżył dwa ciężkie ataki serca Według kilku różnych portali (m.in. Fox 16 oraz Yahoo Sports) problemy Wallace'a ze zdrowiem zaczęły się już w ubiegły poniedziałek - mężczyzna poczuł się źle w trakcie pracy i postanowił pójść do swojego samochodu, by w trakcie chwili przerwy wrócić o siebie. Gdy potem powrócił do swoich zajęć, nagle dostał ataku serca. Na miejscu bardzo szybko zjawiły się odpowiednie służby, które udzieliły mu pierwszej pomocy. Amerykanin trafił następnie do szpitala, ale tam doznał kolejnego ataku. Przez pewien czas leżał w śpiączce, nie mogąc oddychać samodzielnie. Z powodu całego zdarzenia miało dojść przy tym do uszkodzenia jego mózgu. Niestety życia młodego człowieka nie udało się ocalić. Była drużyna pożegnała Briana Wallace'a Brian Wallace najbardziej znany był z występów w uniwersyteckiej drużynie Arkansas Razorbacks. Zespół ten pożegnał swojego byłego gracza w mediach społecznościowych: "Nasze serca pękły. Brian zawsze będzie jednym z Razorbacków" - napisano. Jednocześnie podkreślono wsparcie dla przyjaciół i rodziny mężczyzny. Wallace pochodził z miasta St. Louis - był zresztą przez jakiś czas związany z miejscowymi BattleHawks. Grał na pozycji ofensywnego liniowego. Zobacz także: Tragedia w USA. 24-letni sportowiec zginął pod kołami samochodu