Rok 2019 dla 24-letniej szpadzistki zakończył się nieprzyjemnym wydarzeniem. Po grudniowych zawodach w Warszawie skradziono jej cały sportowy sprzęt. - Ktoś wybił szybę w naszym samochodzie i zabrał wszystkie moje rzeczy. Torbę, szpady, plastron, bluzę szermierczą. Bez tego nie mogłam trenować - wspominała. Mimo działań policji skradzionego sprzętu nie udało się odzyskać. Zamachowska nie straciła jednak zbyt wiele czasu. - Bardzo pomógł mój trener Radosław Zawrotniak, który przekazał część swojego sprzętu, resztę dokupił klub i mogłam normalnie ćwiczyć - powiedziała. Podczas zawodów w Hawanie krakowianka imponowała formą i pokonała wszystkie rywalki. Teoretycznie najtrudniejszą przeprawę miała w pierwszej walce z Amerykanką Anną van Brummen, którą pokonała jednym punktem (15:14), ale jak sama przyznała największy stres towarzyszył finałowemu starciu z doświadczoną Rumunką Aną Marią Popescu. - Wygrałam 15:8, ale cały czas była obawa, że ona może odrobić straty, bo to naprawdę bardzo dobra zawodniczka - przyznała Zamachowska, która po zadaniu ostatniego trafienia mogła świętować swój największy indywidualny sukces w karierze. Wcześniej jej największym osiągnięciem w Pucharze Świata było trzecie miejsce wywalczone w lutym ubiegłego roku w Barcelonie. Zamachowska ma także w swoim dorobku złoty medal mistrzostw Europy w drużynie wywalczony w ubiegłym roku w Duesseldorfie. Drużyna szpadzistek, która w rozgrywanym następnego dnia turnieju, zajęła szóste miejsce, ma już praktycznie zapewniony start w igrzyskach. W Hawanie Polki uzyskały gorszy wynik niż podczas listopadowego Pucharu Świata w Tallinie, gdzie zajęły pierwsze miejsce. - Ja i Renata Knapik-Miazga (trzecia w turnieju indywidualnym - PAP) byłyśmy trochę zmęczone, a Ewa Trzebińska miała problemy zdrowotne i tylko Basia Rutz walczyła na swoim poziomie. Szóste miejsce nie jest jednak złe, gdyż wywalczyłyśmy kolejne punkty w rankingu - tłumaczyła Zamachowska, dla której jednym z celów na ten sezon jest występ w turnieju indywidualnym w Tokio. Drugim, może nawet ważniejszym, będzie walka o medal w turnieju drużynowym. Polki będą na pewno jednym z faworytów. Wystartuje tam osiem zespołów, z których każdy może zdobyć medal. Stawka jest bardzo wyrównana, ale my oczywiście marzymy o tym, aby wrócić z Tokio z medalem. Na razie jednak koncentrujemy się na najbliższych zawodach Pucharu Świata w Katarze, a potem w Barcelonie - podkreśliła Zamachowska, która po powrocie z Hawany tylko kilka dni spędzi w Krakowie, gdyż już w czwartek odlatuje na zawody do stolicy Kataru - Dauhy. Grzegorz Wojtowicz