- Gdybym w to nie wierzył, nie byłoby sensu trenować - powiedział Sikora w "Super Expressie". - Znam powód tych niepowodzeń. Wyjawić go jednak nie mogę. Takie sytuacje się zdarzają, nie można ich przewidzieć. Wierzę, że forma wróci po obozie na wysokości powyżej 1500 metrów. Tam powinienem nałapać czerwonych ciałek krwi - stwierdził mistrz i wicemistrz świata. - Od 3 tygodni stosujemy nowe lufy. Są lżejsze, inaczej przeładowuje się w nich zamek. Dostaliśmy je o pół roku za późno, jeszcze się do nich nie przystosowaliśmy. Ale są lepsze i nie ma co wracać do starych - ocenił Sikora. - Najważniejsze będzie dobranie nart i smarów. To może nam albo zaszkodzić, albo pomóc. Mamy do testowania sprzętu dwie osoby, zabiegamy o włączenie do ekipy trzeciej. Ale przydałoby się nawet po osiem osób od tego - dodał lider polskiej kadry. W czwartek Sikora zajął 8. miejsce w biegu sprinterskim zawodów Pucharu Świata w Anterselvie. W piątek zawodnik Dynamitu Chorzów wystąpi w biegu pościgowym.