Pochodzący z Papuy Nowej Gwinei Alcindo Uware zmarł nagle w nocy z 19 na 20 grudnia. Do dziś prokuratura nie jest w stanie wyjaśnić przyczyn śmierci, lecz wskazuje się na przyczyny naturalne śmierci 24.-letniego zawodnika rugby klubu Frogs & Co. Warszawa, zrzeszającego obcokrajowców, którzy w Polsce chcą kontynuować swoją przygodę z jajowatą piłką, oraz II-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki. Wiadomo tylko, że w nocy Alcindo obudził się i poszedł do łazienki gdzie zaczął kasłać krwią. Alcindo mieszkał w Polsce już od jakiego czasu. Rugby było jedną z jego kilku pasji. Był też gitarzystą zespołu "The Unknowns", którego członkowie pochodzą z Japonii, Meksyku, Indonezji, Tajlandii, oraz Papuy Nowej Gwinei. Zespół od dwóch lat pojawiał się na lokalnej warszawskiej scenie muzycznej, występując chociażby na "Warszawskich Dniach Różnorodności" podczas koncertu na placu Defilad.Koszt transportu ciała Alcindo z Polski do Papuy Nowej Gwinei wynosi ponad EUR 11.400. Klub Frogs opłacili przechowywanie zwłok do czasu zebrania tej kwoty. Koszty transportu trumny zdecydowanie przekraczają możliwości finansowe rodziny zmarłego, dlatego koledzy z zespołu założyli zbiórkę by zebrać potrzebną kwotę. Brakuje już niewiele - niespełna 10 tysięcy złotych. Pomóc może każdy.- Alcindo był najbardziej wysportowany z naszej drużyny. Nie tylko grał amatorsko dla nas, ale także występował w barwach Mazovii Mińsk Mazowiecki w rozgrywkach ligowych. Był niesamowitym zawodnikiem, który potrafił mijać rywali jak tyczki, czy powalać największych rywali na boisku. To był rasowy "wyspiarski" zawodnik, każdy fan rugby uwielbia tych graczy z rejonu Pacyfiku. Dalej nie jestem w stanie zrozumieć co się dokładnie stało, że nie ma go z nami, jedynie potwierdziła nam prokuratura, że odszedł z przyczyn naturalnych. Alcindo był znany i uwielbiany przez wszystkich. Był niezwykle skromnym człowiekiem, dlatego chcemy jako klub wesprzeć jego rodziców w tych ciężkich czasach - mówi Stefan Mueller, prezes Frogs & Co. Warszawa:- Od miesiąca jesteśmy w żałobie. To był świetny chłopak, nasz najlepszy zawodnik. Zawsze mogliśmy na niego liczyć, bo nie tylko na boisku się wyróżniał. Po meczach, podczas "trzeciej połowy" chętnie się integrował z rywalami. Na pewno zapadł w ich pamięć, bo Frogs zostali zasypani słowami wsparcia od klubów na całym świecie, od jego rodzimej Papuy Nowej Gwinei, po Szkocje czy Węgry - dodaje Greg Cargopoulos, trener Frogs & Co.- Dla nas to jakieś okropne fatum ciążące nad zawodnikami naszego klubu. Parę miesięcy temu straciliśmy innego kolegę z drużyny, a teraz jeszcze opuścił nas Alcindo, który był niezwykłym wsparciem dla nas w zmaganiach ligowych. Mimo różnic językowych koledzy z Mazovii potrafili z nim się na swój sposób komunikować, a kolega który wcześniej nas opuścił często pełnił rolę tłumacza dla Alcindo. Teraz pozostaje wesprzeć rodziców naszego przyjaciela i pomóc im zebrać fundusze na transport jego ciała do domu - dodje Sebastian Zawadzki, zawodnik Mazovii Mińsk Mazowiecki.- Gdziekolwiek był, przynosił tę pozytywną aurę, zarażając wszystkich dookoła dobrą energią. Zawsze uśmiechnięty... Jego śmierć przyniosła wielką lukę w moim życiu. Straciłem najbliższego przyjaciela, brata, kogoś, komu mogłem zaufać w swoim życiu. Chciałbym mieć więcej czasu. Spoczywaj w pokoju, mój mały braciszku - mówi Amal Divakaran, przyjaciel z studiów. Pieniądze na transport ciała Alcindo do rodzinnego kraju można wpłacać pod poniższym linkiem: https://zrzutka.pl/bhxgn8Robert Małolepszy, AJ. Bohdanowicz Polsat Sport Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!