Urazu nabawił się w czasie treningu w Polsce, ale nie chciał zawieść kibiców i wystąpił w Łodzi. Dopiero później zaczął się leczyć w Hiszpanii. "Nie jestem jeszcze w takiej formie, jak przed wypadkiem, choć już drugi tydzień trenuję na torze i generalnie ze zdrowiem jest wszystko w porządku. Jednak po zejściu z motoru po długiej jeździe wciąż czuję ból, ale nie powinno to w żadnym stopniu przełożyć na występ w Barcelonie" - poinformował Błażusiak. Najgroźniejszymi rywalami zawodnika z Nowego Targu w walce o tytuł mistrza świata są Brytyjczycy Johnny Walker i David Knight, którzy w Łodzi stanęli obok niego na podium, raz Szwed Joakim Ljungreen. "Szczerze mówiąc, to nie interesowałem się tym, jak oni przygotowują się do zawodów w Barcelonie, bo byłem skupiony na swoich sprawach" - zaznaczył. Impreza w Hiszpanii będzie mieć nietypowy przebieg. Rundę MŚ w SuperEnduro postanowiono połączyć z eliminacją halowych mistrzostw globu w trialu motocyklowym. "Taddy", jak nazywany jest w Ameryce, gdzie często startuje, jeszcze kilka lat temu trenował tą drugą dyscyplinę i był jednym z czołowych zawodników globu. "Na pewno będzie miło spotkać starych znajomych, porozmawiać z nimi w kuluarach. Jednak połączenie obu imprez sprawiło, że organizatorzy przygotowali dla nas ciaśniejszy tor. Będzie jednak taki sam dla każdego, więc nie ma co narzekać" - dodał były mistrz Europy w trialu motocyklowym. W stolicy Katalonii będzie się on czuł niczym w domu, bo w Europie mieszka w Andorze. Od miejsca zawodów dzieli go ok. 300 km. W tym sezonie mają się odbyć trzy eliminacje MŚ w SuperEnduro. Ostatnią zaplanowano na 9 marca we francuskim Tours.