Wstępny plan zakładał, że borykający się z kłopotami zdrowotnymi (problemy z przyszytym, a następnie parokrotnie wybitym kciukiem lewej ręki) Błażusiak pożegna się z amerykańską publicznością w Kalifornii, ale ostatecznie górę wzięła troska o stan zdrowia zawodnika. - Istotnie Tadeusz miał wziąć udział w zawodach, ale uznano, że lepiej uniknąć potencjalnego problemu. Ostatnio każdy start wiązał się z nadwyrężaniem palca, a skoro brat już wcześniej odpadł z walki o czołowe miejsce, to w gronie zespołu KTM podjęto decyzję, że nie warto ryzykować. Ewentualne wybicie lub skręcenie kciuka, na niespełna trzy tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw świata, na pewno nie wpłynęłoby dobrze na jego dyspozycję w Krakowie. A gdyby w ogóle musiał wycofać się ze startu w Tauron Arenie, to byłaby dla brata tragedia - tłumaczy Wojciech Błażusiak. Pochodzący z Nowego Targu "Taddy" już wrócił do Europy, na chwilę zameldował się w swoim domu w Andorze, ale teraz już trenuje na torach w Katalonii. Jego bazą wypadową jest hiszpańska Girona. Brat sześciokrotnego mistrza świata w motocyklowym enduro halowym zapewnia, że na ten moment w ogóle nie ma tematu ewentualnej absencji zawodnika na starcie w stolicy Małopolski. - W tym momencie nie zakładamy już żadnego zagrożenia. Tadeusz mocno trenuje, żeby w możliwie najlepszym stylu zainaugurować cykl mistrzostw świata - zapewnia brat i doradca sportowca. Tytuł mistrza Ameryki Północnej zdobył Amerykanin Colton Haaker (Husqvarna, 201 pkt), który wyprzedził i zdetronizował poprzedniego czempiona, swojego rodaka Cody’ego Webba (KTM, 192 pkt). Na najniższym stopniu podium stanął kolejny z Amerykanów Ty Tremaine (KTM, 127 pkt). Tadeusz Błażusiak, były pięciokrotny mistrz amerykańskiego endurocrossu, zgromadził tylko 68 punktów i zajął dopiero 13. miejsce.